Anna Musiał z Fundacji The Hope Project Polska dzieli się doświadczeniem wolontariatu w obozie Moria dla uchodźców trafiających na grecką wyspę Lesbos.
Anna Musiał uczestniczyła w konferencji online zorganizowanej przez krakowską Wspólnotę Hanna z okazji 106. Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy.
Od 2015 roku liczba uchodźców, którzy trafiają na Lesbos z Turcji, stale wzrasta. Z krajów ogarniętych wojnami i konfliktami zbrojnymi uciekają do lepszego świata, do Europy. - W 5-osobowym pontonie płynie na Lesbos 50 osób. Morze jest niebezpieczne, głębokie i zdradliwe, a straż przybrzeżna cofa pontony, jeśli zlokalizuje je w odległości większej niż połowa drogi - opowiada wolontariuszka. Jak dodaje, pontony często są przesiąknięte wodą, ludzie mają odmrożone ręce, na łodziach jest wiele kobiet w ciąży, z małymi dziećmi.
- Oni wszyscy potrzebują pomocy i nasi wolontariusze jej tam udzielają. Po pierwszym zaopatrzeniu i zabezpieczeniu uchodźcy trafiają do obozu Moria, gdzie oczekują na rozpatrzenie próśb o azyl. Trwa to wiele lat. Jedna z osób pokazała mi wezwanie na przesłuchanie w 2023 roku - wspomina.
Przeznaczony dla 3 tys. osób obóz był przepełniony, mieszkało w nim ok. 14 tys. ludzi. - Większość z nich, wbrew temu, co mówią niektóre media, to nie są młodzi mężczyźni szukający lepszego życia, ale matki desperacko walczące o wolny świat dla swoich dzieci - przekonuje A. Musiał.
Zasiedlający obóz Moria szukali namiastki normalności m.in. w warsztatach zorganizowanych przez The Hope Project. - Sami wraz z naszymi wolontariuszami stworzyli za obozem warsztaty artystyczne. Zajmowali się malarstwem, rzeźbą, gotowaniem, fryzjerstwem, uczyli się języka - opowiada krakowianka.
Tak było do 8 września tego roku, kiedy to obóz w Moria niemal doszczętnie spłonął. Ludziom, którzy nie mieli prawie nic, pożar zabrał nawet to "nic". Ich sytuacja pogorszyła się dramatycznie. - Stracili dach nad głową. Pod eskortą policji zostali wyprowadzeni na ulice, gdzie koczują w niewyobrażalnych warunkach. Najbardziej cierpią na tym dzieci, które przeżywają traumę, która odbije się na ich dorosłym życiu - mówi wolontariuszka. W czasie pandemii niemożliwe jest tam przestrzeganie zasad higieny i dystansu. Przed wybuchem pożaru COVID-19 potwierdzono u 35 uchodźców. Liczba ta wzrosła już do ok. 250.
Fundacja The Hope Project Polska uruchomiła zbiórkę pieniędzy na rzecz uchodźców ze spalonego obozu. Można im przekazywać także namioty, odzież, środki higieny, koce, obuwie, zabawki.
Organizacja od ponad 3 lat wspiera uchodźców poprzez obecność bezpośrednio na Lesbos (m.in. poprzez obserwację morza, wsparcie przy przypłynięciach, wolontariat w magazynach z odzieżą, zakup najpotrzebniejszych materiałów), wysyłkę pomocy humanitarnej i działalność edukacyjną (przeprowadzono dziesiątki warsztatów w całej Polsce).
Od 2016 roku założyciele fundacji wysłali z Polski 30 ton pomocy humanitarnej, a od 2019, kiedy to organizacja została oficjalnie zarejestrowana w naszym kraju, udało się wysłać 5 transportów na Lesbos - 12 ton odzieży i środków higieny.