Urodziła się w Warszawie. Tutaj spędziła dzieciństwo i przeżyła doświadczenie, po którym zdecydowała się zostać pielęgniarką. 28 kwietnia w Łagiewnikach prekursorka domowych hospicjów zostanie ogłoszona błogosławioną.
W warszawskim szpitalu opiekowała się nią pielęgniarka Aniela – z takim taktem i oddaniem, że 10-letnia dziewczynka postanowiła pójść w jej ślady. 28 kwietnia sługa Boża Hanna Chrzanowska, prekursorka parafialnej opieki nad chorymi, wychowawczyni wielu pokoleń pielęgniarek, zostanie w Krakowie ogłoszona błogosławioną.
Pamiętną noc spędzoną w 1914 r. w nowo otwartym szpitalu przy ul. Żytniej 39 chora na czerwonkę mała Hanna nazwała „swoją pierwszą pielęgniarską nocą”. Dziś już tylko tablica na budynku przychodni upamiętnia miejsce po najnowocześniejszym w Europie szpitalu pediatrycznym, który ciotka Hanny, pielęgniarka Zofia Szlenkier wybudowała z odziedziczonego majątku i przekazała miastu.
Hanna kontynuowała rodzinne tradycje filantropii i pomocy innym, ale na swój sposób. Porzuciła polonistykę, nie chciała zostać lekarzem i pomimo kąśliwych uwag „osób z towarzystwa” o tym, że wybrała zawód „dziwny, głupawy i poniżający”, opiekę nad chorymi i niepełnosprawnymi uczyniła życiową misją. Powołaniem, które wyniosło ją na ołtarze.
- Szła do najbiedniejszych, opuszczonych, do starców leżących samotnie w domach, do chorych na syfilis, do środowisk zaniedbanych. To były czasy, kiedy służba zdrowia nie była tak rozwinięta. Nie było sióstr środowiskowych ani opiekunek PCK. Nie było opieki domowej nad chorym, niepełnosprawnym czy umierającym - mówi pielęgniarka Helena Matoga, uczennica Chrzanowskiej i wiecepostulatorka w jej procesie beatyfikacyjnym.
Środowisko medyczne zyska nową orędowniczkę
Archiwum Katolickiego Stowarzyszenia Pielęgniarek i Położnych Polskich
Hanna Chrzanowska w Warszawie spędziła pierwsze osiem lat swojego życia. Urodziła się 7 października w kamienicy przy ul. Senatorskiej noszącej dziś numer 32, z której czasy wojny przetrwał jedynie wąski fragment sąsiadujący z ambasadą Belgii. Odwiedzała też dziadków w niedalekim Pałacu Szlenkierów (obecnie ambasada Włoch). Jej ojciec, Ignacy Chrzanowski, wybitny historyk literatury, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, którego rodzina była spokrewniona z Henrykiem Sienkiewiczem i Joachimem Lelewelem, potrafił zaszczepić w niej i starszym o dwa lata bracie Bogdanie miłość do literatury, historii i własnego kraju. Chrzanowscy od pokoleń walczyli w powstaniach, ginęli w warszawskiej Cytadeli, a sam prof. Ignacy po pacyfikacji środowisk naukowych Krakowa zmarł w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen. Jego syn zginął w Katyniu.
Rodzina matki Wandy Szlenkier - zamożnych warszawskich przemysłowców i garbarzy - słynęła z pracowitości i dobroczynności. Dziadek Hanny, Jan Karol Szlenkier stworzył dla pracowników swoich fabryk unikatowy na tamte czasy system ubezpieczeń na starość oraz kasę chorych, a dla ich dzieci założył trzyklasową szkołę nauki zawodu. Wspierał sztukę, artystów, fundował stypendia. „Wzrastałam w atmosferze pomocy drugim i dobroczynności jako w najnaturalniejszej aurze” - pisała Hanna Chrzanowska, wspominając zwłaszcza postać babci Marii Szlenkier, „wykwintnej pani, do której każdego pierwszego dnia miesiąca zgłaszały się szeregi biednych po jałmużnę”.
- To w Warszawie, w otoczeniu filantropów i patriotów, Hanna przygotowała się do społecznikowskich zadań i swojej misji, dojrzewała jako człowiek i pielęgniarka. Jej beatyfikacja może nam przypomnieć wagę służby i misji - podkreśla Krystyna Wolska-Lipiec, przewodnicząca Głównej Komisji Historycznej ZG PTP i Centralnego Archiwum Pielęgniarstwa Polskiego.