Szybko stracił rodziców, szybko stracił też zdrowie.
Szybko stracił rodziców, szybko stracił też zdrowie. Gdy uległ wypadkowi i stał się kaleką, w zasadzie jego los został przypieczętowany. Świat końca XIX wieku był bowiem bezlitosny dla nastoletnich ubogich inwalidów. Tutaj jednak na drodze życia Józefa Kuglera rodem z Bawarii stanął Pan Bóg i dopisał całkiem inne zakończenie do tej smutnej historii. Oto bowiem kuśtykając, Józef pewnego dnia roku 1894 staje przed szpitalem prowadzonym przez bonifratrów. Zna to miejsce, bo mijał je codziennie w drodze do pracy, teraz wchodzi jednak do środka i to bynajmniej nie w charakterze pacjenta. Ma 27 lat i przez kolejne 50 – jako brat Eustachy - służyć będzie wszystkim, którzy, jak i on sam, są niepełnosprawni lub chorzy. Jego zwyczajna świętość nie ujdzie uwadze współbraci, będzie także solą w oku nazistów, którzy w międzyczasie dojdą w Niemczech do władzy. Bo Eustachy Kugler doskonale znając wartość życia, także tego niepełnosprawnego, zostanie zdecydowanym krytykiem nazistowskiego programu eutanazji osób chorych i starych. Z tego powodu aż 30 razy będzie przesłuchiwany przez gestapo i tyleż razy zwalniany, wprawiając śledczych w osłupienie siłą swego ducha i wiary skrytej w kalekim ciele. I to nie oni, ale rak pozbawi go w końcu życia 10 czerwca 1946 roku. Jednak pamięć o bracie Eustachym Kuglerze nie umrze wraz z nim, tylko wyniesie go, jako błogosławionego, do chwały nieba.