Nie będzie dymisji ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka - powiedział w niedzielę w TVN24 rzecznik rządu Piotr Mller, pytany o taką ewentualność.
Rzecznik rządu był gościem programu "Kawa na ławę" w TVN24. Pytano go m.in. o to, czy jest możliwa dalsza współpraca generałów Tomasza Piotrowskiego - Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych i Szefa Sztabu Generalnego WP Rajmunda Andrzejczaka oraz szefa MON.
"Myślę, że po wyjaśnieniu raportu w ramach Biura Bezpieczeństwa Narodowego, będziemy decydować o tym, jak będzie wyglądała ta sytuacja dalej. Myślę, że i dowództwo Wojska Polskiego i członkowie polskiego rządu to są osoby, które myślą przede wszystkim o dobru państwa. Jeżeli będzie coś niezbędne dla dobra państwa, to taka współpraca będzie konieczna i tyle mogę powiedzieć" - oznajmił Mller.
Dopytywany, czy dla dobra państwa nie jest niezbędna dymisja ministra, rzecznik oparł: "nie, takiej dymisji nie będzie". "Pewnie Rosjanie by przyklasnęli temu pomysłowi niektórych osób" - dodał.
Do sprawy odniósł się w programie także szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.
Stwierdził, że prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, minister Błaszczak oraz generałowie Andrzejczak i Piotrowski "przez ostatni czas bardzo intensywnie pracowali i dobrze współpracowali, by zapewnić Polsce i Polakom bezpieczeństwo".
"Jeśli na tej współpracy powstała rysa, to bardzo niedobrze. Ja się z tą tezą zgadzam. Jeśli można tę sytuację naprawić, trzeba zrobić wszystko, żeby to naprawić" - zaznaczył Szrot.
27 kwietnia MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo.
Dzień później Dowódca Operacyjny RSZ gen. broni Tomasz Piotrowski poinformował, że "trwają intensywne dochodzenia" w tej sprawie. Jak wskazał, chodzi o ustalenie, w jaki sposób sprzęt mógł się tam znaleźć i jakie jest jego pochodzenie. Gen. Piotrowski nawiązał też do wydarzeń z połowy grudnia ub.r., gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę, wskazał też na próby działań psychologicznych podejmowanych przez Rosję.
11 maja wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak wygłosił oświadczenie, w którym odniósł się do kwestii obiektu, który spadł w Zamościu pod Bydgoszczą, oraz do kwestii kontroli w tej sprawie w DO RSZ. "Procedury i mechanizmy reagowania ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu Dowódcy Operacyjnego; nie poinformował on mnie, ani odpowiednich służb o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej" - mówił Błaszczak. Szef MON ujawnił, że podległe dowódcy operacyjnemu Centrum Operacji Powietrznych-Dowództwo Komponentu Powietrznego otrzymało 16 grudnia ub.r. od strony ukraińskiej informację o zbliżającym się w stronę Polski "obiekcie, który może być rakietą".
12 maja gen. Piotrowski opublikował w mediach społecznościowych apel, w którym m.in. zwrócił się "o rozsądek, o to abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy".
Ministerstwo Obrony Narodowej 12 maja wieczorem poinformowało, że prezydent Duda i premier Morawiecki otrzymali raport z kontroli funkcjonowania Systemu Obrony Powietrznej RP. Wnioski - jak podano - wyraźnie wskazują na zaniedbania Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
13 maja MON przekazało, że Centrum Operacji Powietrznych odnotowało pojawienie się w polskiej przestrzeni powietrznej obiektu, który wleciał z kierunku Białorusi. To prawdopodobnie jest to balon obserwacyjny. Kontakt radarowy został utracony w okolicach Rypina (woj. kujawsko-pomorskie - PAP)" - podał resort. "Dowódca Operacyjny podjął decyzję o uruchomieniu dyżurnych sił Wojsk Obrony Terytorialnej do poszukiwania obiektu" - podało MON.
Prezydent Duda - który w sobotę obserwował działania wojsk w czasie największego tegorocznego ćwiczenia Sił Zbrojnych RP - ANAKONDA-23 w towarzystwie m.in. generałów Piotrowskiego, Andrzejczaka oraz dowódca generalny RSZ gen. broni Wiesława Kukuły - zapewnił, że "wszystkie ważne sprawy są pod kontrolą". "Działamy bardzo spokojnie, konsekwentnie i apeluję o to, by działać w sposób spokojny i bez emocji. Wyciągamy wnioski ze wszystkich zdarzeń, które mają miejsce. One są dla nas nowe" - powiedział w sobotę Duda.
Podkreślił, że "są procedury, które weryfikujemy, które na bieżąco sprawdzamy, które analizujemy". "Jedne funkcjonowały do tej pory lepiej - były poprawiane, jeżeli coś było nie dobrego; inne nie funkcjonowały - bo nie było takiej potrzeby. Pojawiają się sytuacje, kiedy te procedury są uruchamiane de facto po raz pierwszy" - wskazał.
"Nie mogę tutaj mówić o szczegółach, zwłaszcza ostatnich zdarzeń, dlatego że większość z nich jest objęta klauzulą tajności. Apeluję również o to, aby tę klauzulę tajności w sposób zdecydowany przestrzegać, bo jest to niezwykle ważne. Wiemy doskonale, kto dzisiaj jest potencjalnym przeciwnikiem. Przeciwnik nie powinien słyszeć ani wiedzieć za dużo. Nie jest to ani w naszym interesie, ani przede wszystkim nie jest to interesie bezpieczeństwa RP, które musi być dla nas wszystkich najważniejsze i nie mam żadnych wątpliwości, że jest" - zaznaczył Andrzej Duda.