Gdy wieczorem wychodzi z kancelarii, może zmęczony całym dniem, po rozmowach z ludźmi, którzy powierzają mu różne swoje sprawy, czuje się szczęśliwy.
W rodzinnym domu ks. Adama nikt nie szedł spać przed wspólną rodzinną modlitwą. Dla każdego z domowników było to tak naturalne, że nikt nie wyobrażał sobie innego zakończenia dnia. - Pamiętam taką sytuację, że mama wieczorem poszła do sąsiadki i się tam zasiedziała. Nam, dzieciom, chciało się spać, ale jak tu iść do łóżka bez wieczornej rodzinnej modlitwy? W końcu najstarsza siostra poprowadziła pacierz, a mama dołączyła w trakcie. Było to tak ważne wydarzenie, że pamiętam je do dziś - opowiada kapłan.
To podczas modlitwy dojrzewało w nim także powołanie, które zresztą przepowiedział mu proboszcz podczas jeden z wizyt duszpasterskich. - Mieliśmy w domu obraz św. Stanisława Kostki. Podczas kolędy przyszedł do nas proboszcz, spojrzał na mnie, małego wtedy chłopaka, potem na św. Stanisława Kostkę i powiedział: "Ty to księdzem będziesz". Rzeczywiście, gdzieś od najmłodszych lat w moim sercu było takie marzenie - wspomina ks. Adam.
Mając 17,5 roku zdał maturę i uzyskawszy wszystkie potrzebne pozwolenia zgłosił się do lubelskiego seminarium. To wtedy katedra lubelska pierwszy raz pojawiła się w jego życiu. - Pochodzę z Roztocza, więc do Lublina było dosyć daleko i nie miałem wcześniej okazji bywać w katedrze. Dopiero przyjazd do seminarium to zmienił. Pamiętam, że ten kościół robił na mnie wielkie wrażenie przez swą tajemniczość i jakąś taką majestatyczność. Katedra była wtedy dosyć ciemna, wydawała się jakaś taka nieprzenikniona, a panująca tu atmosfera niezwykle podniosła - wspomina kapłan. Był wówczas zwyczaj w seminarium, że w każdą niedzielę w południe klerycy uczestniczyli w Mszy św. sprawowanej w katedrze z udziałem kanoników. - Przyzwyczajałem się więc do tego wnętrza, tym bardziej że jako kleryk śpiewałem w chórze seminaryjnym, co wiązało się z uczestnictwem w różnych katedralnych uroczystościach czy świętach, kiedy klerycy odpowiedzialni byli za przygotowanie liturgii. Katedra w końcu stała się miejscem moich święceń, czyli najważniejszym dniem w życiu, który rozpoczął moją kapłańską posługę. Nie przypuszczałem wtedy, że kiedyś zostanę tu proboszczem i Bóg zwiąże z tym miejscem 25 lat mojego kapłańskiego życia - mówi ks. Adam.