Ostatnia litera alfabetu łacińskiego stała się powszechnie rozpoznawalnym symbolem wojsk rosyjskich działających na Ukrainie, a w samej Rosji znakiem społecznego poparcia dla władz i prowadzonej przez nie "specjalnej operacji wojskowej", jak oficjalnie tę wojnę określa się w Rosji. Nieliczni odważni krytycy reżimu na Kremlu już określili literę "Z" w tej nowej roli jako "nową swastykę" Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
Władze i ściśle kontrolowane przez nie środki przekazu nadal przedstawiają wojnę na Ukrainie jako "operację" w obronie Donbasu i cywilizacji rosyjskiej w zderzeniu z inwazją zachodnią.
ATAK ROSJI NA UKRAINĘ [relacjonujemy na bieżąco]
Nowy symbol widnieje wszędzie: na oficjalnych stronach rządowych i różnych instytucji, na wielkich bilbordach reklamowych w centrach miast rosyjskich, na budynkach władz miejscowych, przed muzeami, kinami, teatrami, ale też na ubraniach osób prywatnych. Na dużych tablicach czy na murach domów symbolowi Z często towarzyszy napis "SwoichNieBrosajem" (Nie porzucamy swoich). Kobiety noszą ten znak nawet na paznokciach i na twarzach jako część makijażu. Litera Z odwołuje się do hasła "Za pobiedu" (Za zwycięstwo), pod którym szły na Berlin wojska sowieckie w latach II wojny światowej, w której zwycięstwo jest jednym z "ideałów" Rosji Putinowskiej.
Jeśli krytycy reżimu widzą w tym znaku nową swastykę, to liczni zwolennicy wojny popierają w ten sposób swoje wojsko w operacjach "wyzwolenia" Ukrainy spod władzy "neonazistów" i agentów mocarstw zachodnich. Dowództwo Sił Zbrojnych daje do zrozumienia, że chodzi także o kod całej tej operacji, wskazując, że taktyczne jednostki specjalne są oznaczane właśnie literą Z.
Od pierwszych dni najazdu na Ukrainę w sieci zaczęły się pojawiać zdjęcia żołnierzy, broni i pojazdów opancerzonych z tą literą, jak również z V – międzynarodowym znakiem zwycięstwa. W czasie zwoływanych przez internet na placach dużych miast wieców poparcia dla wojny ich uczestnicy często tworzą Z, widoczny z góry z dronów, które to filmują, przy czym ustawiają się tak zarówno pojedynczy ludzie, jak i samochody. W sieci pojawiło się wideo, na którym widać, że w Kazaniu do takich akcji poparcia użyto nawet ciężko chorych dzieci z miejscowego szpitala.
Nowa "swastyka" jest też wykorzystywana do napędzenia strachu przeciwników. Podczas niedawnego przeszukania przez policję pomieszczeń stowarzyszenia "Memoriał", zakazanego pod koniec ub.r. przez władze, funkcjonariusze zabrali cały sprzęt, rozrzucając tylko ulotki z literą Z i napisem "Memoriał się skończył".
Literę tę maluje się też na drzwiach mieszkań przeciwników wojny, np. piosenkarek z zespołu "Pussy Cat" czy recenzenta filmowego Antona Dolina. Dziennikarz i piosenkarz antyputinowski Igor Grigoriew napisał w internecie, że
“ta nowa swastyka, litera Z, zalała już cała Rosję”, dodając, że zgadza się ze znaną pisarką i rosyjską wydawczynią "New Yorkera" – Maszą Gessen, dla której “graficznie Z przypomina bardziej swastykę niż jakikolwiek inny symbol pochodzenia sowieckiego, jak pięcioramienna gwiazd, sierp i młot i czerwony sztandar". Zdaniem pisarki, "w ciągu niespełna tygodnia litera ta stała się symbolem nowego totalitaryzmu rosyjskiego”.
W sieciach rosyjskich wielu zestawia tę literę z “Wolfsangelem” (niem. „wilczy hak”) – niemieckim symbolem heraldycznym, używanym także przez narodowych socjalistów (był on m.in. emblematem 34. Dywizji Grenadierów SS „Landstorm Nederland”), a obecnie przez neonazistów. Opisuje się go jako przeobrażenie runy Eihwaz (z dawnego alfabetu germańskiego) z dodaną pionową linią. Symbol w pozycji pionowej znany jest także jako piorun (Donnerkeil), a w poziomej jako "wilkołak". Pierwotnie oznaczał przyrząd do chwytania w okrutny sposób wilków. W czasach nowożytnych “Wolfsangel” stał się symbolem popularnym w okultyzmie, a następnie częścią symboliki nazistowskiej i neonazistowskiej.
Bardzo szybko po zaprojektowaniu przez propagandzistów kremlowskich nowego znaku stał się on bardzo popularny w całym kraju. Ale już wcześniej można było zobaczyć ostatnią literę alfabetu łacińskiego na najdroższych i najbardziej prestiżowych samochodach zagranicznych, sprzedawanych w kraju.
Z drugiej strony młodzi ludzie w swych sieciach społecznościowych prawie nie używają tej litery, co niektórzy postrzegają jako pewną sztuczność nowej symboliki. Zdaniem wielu obserwatorów władze nie zdołały jeszcze zapewnić sobie poparcia większości mieszkańców, zwłaszcza młodego pokolenia. “Przydaliby się bohaterzy-męczennicy, ale wówczas trzeba byłoby przyznać, że trwa wojna” – twierdzą niektórzy komentatorzy.