Dlaczego aborcja nie może być traktowana jako prawo człowieka – tłumaczy z rozmowie z KAI dr Tomasz Snarski, adiunkt w Katedrze Prawa Materialnego i Kryminologii na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.
KAI: Prezydent Francji Emmanuel Macron zaproponował wpisanie „prawa do aborcji” do Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Czy takie prawo w ogóle istnieje?
Dr Tomasz Snarski: W moim najgłębszym przekonaniu traktowanie aborcji jako prawa człowieka jest nieporozumieniem. Nie może być prawa do tego, żeby drugiego człowieka pozbawiać życia. Podstawowym prawem człowieka jest prawo do życia i wszystkie pozostałe jego prawa tracą sens, jeżeli się nie uzna ochrony życia za najważniejszą wartość.
Oczywiście pakty z zakresu praw człowieka, konstytucje czy ustawodawstwa mogą przewidywać wyjątki od bezwzględnego obowiązywania prawa do życia. Takim wyjątkiem dopuszczanym w europejskim systemie ochrony praw człowieka przez wiele lat była kara śmierci w okresie wojny lub jako absolutnie wyjątkowa kara kryminalna, wymierzana za najpoważniejsze przestępstwa po sprawiedliwym procesie sądowym. Nigdy jednak kara śmierci nie była (i nie mogła być) traktowana jako prawo człowieka. Mogą po prostu zdarzyć się takie sytuacje, kiedy w systemie prawnym odstępuje się od bezwzględnej ochrony życia jako zasady, a zarazem naruszenie wówczas prawa do życia nie wiąże się z jednoznacznym uznaniem, że państwo nie dopełniło wszelkich starań na rzecz zagwarantowania tego prawa.
Ale sytuacja wyjątkowa, graniczna, która jest rezultatem ważenia pewnych wartości, na przykład ochrony życia innych osób, nie jest równoznaczna ze stwierdzeniem, że istnieje coś takiego jak prawo do pozbawienia życia. Co więcej, należy raczej dążyć do tego, by te sytuacje ograniczać lub starać się tam, gdzie to możliwe, je wyeliminować, a nie odwrotnie.
Z perspektywy podzielanej przeze mnie koncepcji praw człowieka prawo do aborcji jest po prostu niezrozumiałe. Trudno sobie wyjaśnić, w jaki sposób ktoś miałby do tego prawo, rozumiane jako prawo człowieka. Bo konsekwencją byłoby stwierdzenie, że płód, czyli człowiek przed narodzinami, nie jest odrębną osobą, to znaczy, że nie ma własnego życia oraz prawa do życia i ochrony tego życia. Wydaje mi się to zdecydowanie za daleko idące, negowałoby to cały sens praw człowieka w obecnym kształcie. Warto też od razu wyjaśnić, że człowiek ma prawo do życia niezależnie od tego, czy zostanie ono uznane w aktach prawnych, czy też nie. Człowiek ma prawo do życia nie dlatego, że gdzieś zostało ono skodyfikowane, tylko z racji swojego człowieczeństwa.
W ostatnich latach faktycznie postuluje się zapisywanie nowych kategorii różnych praw człowieka, na przykład tzw. praw reprodukcyjnych. Wynikają one z różnych współczesnych koncepcji rozumienia praw człowieka, które uznają je nie ze względu na ich istotę, tylko ze względu na to, że są wywalczane jako pewne kategorie praw politycznych czy społecznych. Czyli można uznać, że społeczeństwo, mocą umowy społecznej, mocą woli politycznej, rozpoznaje jakieś prawa i je uchwala. W taki sposób bardzo wiele rzeczy można by było uchwalić jako prawa człowieka. Pytanie, czy one na pewno nimi są, pozostaje otwarte.
KAI: A czy Karta Praw Podstawowych w ogóle podlega zmianom?
- Z Kartą Praw Podstawowych Unii Europejskiej jest dość duży problem. Z jednej strony stanowi ona ważny krok naprzód w kierunku ochrony praw człowieka w Unii Europejskiej. Jest w niej na przykład bezwzględny zakaz stosowania kary śmierci czy poszanowanie wielokulturowości. Z drugiej strony sama Unia Europejska znajduje się na rozdrożu. Aspiruje do tego, by prawa człowieka uczynić jej nadrzędnymi wartościami i celami. Stara się także ich katalog utożsamiać z tym, co jest rozpoznane w ramach Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ale również tworzy własne standardy ochrony praw człowieka. A jednocześnie Unia Europejska nie ma mechanizmu skutecznych gwarancji realizacji tych praw, takich jakie przewiduje regionalny europejski system ochrony praw człowieka w ramach Rady Europy, w którym to jednostka może zaskarżyć naruszenie jakiegoś prawa przez swoje państwo do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Moim zdaniem uzupełnianie zapisów Karty Praw Podstawowych o prawo do aborcji jest propozycją, której Unia Europejska nie powinna podzielać. To byłby regres, a nie prawdziwy rozwój praw człowieka. Jeśli w europejskich traktatach pisze się, że Unia przestrzega praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości, to tym bardziej dotyczy to, moim zdaniem, praw osób niewinnych, bezbronnych, jakimi są dzieci nienarodzone. Zresztą jak miałby wyglądać zapis „prawa do aborcji” w jednym z fundamentalnych aktów mówiących o prawach człowieka?
KAI: Nie wystarczyłoby po prostu: „Każda kobieta ma prawo do aborcji”?
- Byłby to zapis u samych podstaw kwestionujący najważniejszą wartość każdego systemu ochrony praw człowieka: życie ludzkie. Natomiast każda kobieta może znaleźć się w sytuacji, w której prawo będzie umożliwiało jej wykonanie zabiegu przerywania ciąży ze względu na ważne i uzasadnione okoliczności, w sytuacji trudnego i dramatycznego wyboru. Tutaj stajemy przed jednym z najtrudniejszych wyzwań etycznych: w jaki sposób przełożyć wartości na język prawa i czy zawsze prawo jest najlepszą drogą ku formowaniu ludzkich postaw? Jest to jednak zagadnienie wymagające odrębnej rozmowy. W skrócie można powiedzieć, że nawet najlepsze rozwiązania prawne nie zapobiegną wykonywaniu aborcji, jeżeli najpierw nie zadbamy o ludzkie sumienia.