Myśl wyrachowana: Każdy człowiek jest wychowany, tylko nie każdy do tego, co trzeba.
Dawno temu moja żona, na wycieczce w klasie maturalnej będąc, wzięła udział w grze, jaką klasa urządziła sobie w hotelu. Kto przegrał, musiał wykonać jakieś polecenie. No i trafiło na takiego Cześka. Kazali mu iść korytarzem na czworakach i mówić: „Jestem dorosły i wiem, co robię”. Więc chłopak ruszył korytarzem, powtarzając swoją kwestię, gdy nagle otwarły się drzwi nieodległej sali, a z niej wyszła grupa elegancko ubranych ludzi, którzy akurat kończyli sympozjum naukowe. Czesiek, cały czerwony, zerwał się na nogi, ale nie miał dokąd uciec, bo jego wesołe towarzystwo zamknęło drzwi. No cóż, „był dorosły i wiedział, co robi”.
W jednym z niedawnych komentarzy na stronie gosc.pl napisałem, że prawo ma funkcję wychowującą. Przykład najbardziej narzucający się: tam, gdzie prawo nazywa przestępstwem aborcję na życzenie, tam społeczeństwo stopniowo zaczyna uważać, że taka aborcja jest złem moralnym.
Mój wywód spotkał się ze sprzeciwem. „Popełniamy bardzo poważny błąd – chcemy wychowywać dorosłych ludzi” – napisał pan Michał.
Sądzę, że ten sposób myślenia nie jest odosobniony, a jego skutkiem bywa brak czujności wobec rozmaitych wychowawców. Bo to, że jesteśmy dorośli, nie znaczy, że rozsądni. Jako społeczeństwo zachowujemy się jak dzieci albo i gorzej. Pięknie wyszło to podczas ostatnich „strajków”. W jednej chwili mnóstwo ludzi zaczęło powtarzać wdrukowane im kłamstwa o „odebraniu wolności” i wykrzykiwać slogany o „piekle kobiet”. Ci ludzie dali się pięknie prowadzić za rączkę. Nie mając pojęcia, kto i dlaczego tym wszystkim steruje, pozwolili skierować swoją żarliwość przeciw wskazanym celom, które wcale nie są ich celami.
Tak jest ciągle. Czy rozmaite kampanie społeczne nie są wychowywaniem dorosłych ludzi? Czy nie są wychowywaniem zagraniczne naciski, żeby u nas wprowadzić to, co im się podoba? Czym są rozmaite rezolucje przeciw „polskiej homofobii” i inne takie, jeśli nie wychowywaniem nas?
Pytanie tylko, na jakiej podstawie za mądrzejszych od nas mamy uznać takich Holendrów czy Belgów, elegancko wychowanych do akceptowania eutanazji? Albo jakie to kompetencje wychowawcze względem nas posiadają rozmaici nadziani faceci z poczuciem misji odmiany ludzkości?
Jesteśmy bezustannie przez kogoś wychowywani, a cała rzecz polega na tym, żeby to był właściwy wychowawca. Świadomy i konsekwentny chrześcijanin nie ma z tym problemu, bo jego wychowawcą jest Bóg, który mówi przez swoje Słowo i przez nauczanie Kościoła.
Kto się poddaje temu Wychowawcy, wie, co robi, i to nawet gdy nie ma jeszcze 18 lat.