Pracownicy są zdesperowani, nie chcą ryzykować i grożą odejściem. Świdnicki oddział Towarzystwa im. św. Brata Alberta zapłacił za maseczki, ale ich nie otrzymał.
O pomoc w tej trudnej sytuacji apeluje Gabriela Kowalczyk, prezes świdnickiego schroniska dla bezdomnych.
- Zostaliśmy oszukani. Kilka tygodni temu zamówiliśmy w jednym ze sklepów internetowych maseczki dla pracowników, którzy opiekują się bezdomnymi. Zapłaciliśmy za nie, ale do tej pory nie wysłano ich nam. Poza tym sklep nie odpisuje na pocztę elektroniczną, jego pracownicy nie odbierają telefonu. A my jesteśmy bezradni - mówi z żalem w głosie.
Sytuacja jest o tyle trudna, że pracownicy boją się ryzykować i grożą odejściem.
- Potrzebujemy przede wszystkim maseczek, ale i odzieży ochronnej dla pracowników, takich jak rękawiczki czy kombinezony. Pracownicy się boją. Jeśli nie zapewnimy im tej podstawowej ochrony, środków dezynfekujących, bezpiecznych warunków pracy, to nie będą pracować. A jak oni rzucą pracę, to ja nie wiem, co zrobimy z grupą 150 bezdomnych, którymi się opiekujemy w dwóch domach. Błagamy o pomoc, bo sami sobie nie poradzimy - podkreśla prezes świdnickiego oddziału Towarzystwa im. św. Brata Alberta.
Tym, którzy mogą wesprzeć, podajemy numer telefonu do p. Gabrieli: 609 498 848. Pomoc zadeklarowali już harcerze. 10 ŚDH Mrówkojady, którzy prowadzą akcję szycia maseczek.