Można posługiwać się władzą, nie ulegając jej zepsuciu. Naprawdę można. Ale trzeba mieć w sobie odwagę i radykalizm dzisiejszego patrona.
Można posługiwać się władzą, nie ulegając jej zepsuciu. Naprawdę można. Ale trzeba mieć w sobie odwagę i radykalizm dzisiejszego patrona, św. Kazimierza Królewicza, który stanowi znakomity przykład uczciwości, przejrzystości, czystości i wierności najwyższym wartościom. Urodzony w Krakowie, w 1458 roku, młody polski królewicz, syn Kazimierza IV Jagiellończyka żył krótko, ale wyraziście. Kiedy miał 13 lat, Węgrzy zaproponowali mu koronę, jednak to, czego był świadkiem w czasie nieudanej po nią wyprawy, doprowadziło do tego, że na sprawowanie władzy zaczął patrzeć innymi oczyma. Dał temu wyraz, gdy król Polski przez kilka lat przebywał na Litwie, a on, św. Kazimierz Królewicz, pełnił w Koronie jego obowiązki. Okazał się wtedy uczciwym i mądrym władcą. Skąd ta mądrość i rozwaga u 20-latka zapytacie państwo? Z długo trenowanej obok fechtunku i nauk wszelakich umiejętności godzenia obowiązków wynikających z powołania, z bogatym życiem duchowym. Wydaje się również prawdopodobne, że św. Kazimierz Królewicz złożył ślub dozgonnej czystości. Z całą natomiast pewnością swoje serce jeszcze za życia oddał Maryi dlatego, gdy 4 marca 1484 roku umarł na gruźlicę, to do jego grobu w Wilnie, razem z ciałem złożono także tekst hymnu, którym kierował się za życia. Hymn ten zaczynał się słowami, które warto wziąć pod uwagę: „Dnia każdego sław Maryję”.