- Wolności nie zdobywa się przez gadanie. To, co mówię, ma wartość tylko, jeśli tak czynię - przekonywał bp Edward Dajczak uczestników pierwszego w tym roku wakacyjnego Dnia Wspólnoty grup rekolekcyjnych Ruchu Światło-Życie.
Dzień Wspólnoty to 13. dzień rekolekcji, w którym grupy przeżywają zesłanie Ducha Świętego. Na to spotkanie do Lipia, kolebki Ruchu Światło-Życie w diecezji koszalińsko kołobrzeskiej, przyjechali uczestnicy trzech grup: Oazy Nowego Życia stopnia zerowego i pierwszego z Bornego Sulinowa oraz Oazy Nowej Drogi I stopnia w Kołobrzegu-Podczelu. Do młodzieży dołączyli przeżywający swoje rekolekcje nad morzem członkowie Domowego Kościoła z diecezji gliwickiej i archidiecezji krakowskiej.
Dla Piotra Michałkiewicz z Bornego Sulinowa to czwarte rekolekcje. – Zaczęło się od tego, że odkryłem wspólnotę, poznałem świetnych ludzi. A wtedy w to wszystko wszedł Bóg, który mi pomaga i którego poznaję – mówi nastolatek, dla którego wakacje bez telefonu komórkowego i dostępu do sieci to opcja ciekawa, nie przerażająca.
– Jest dyscyplina, ale po trzech dniach człowiek zapomina o telefonie. Odejście od technologii, życie zabawą, sportem i Panem Bogiem jest super. Dla niektórych to trudne, ale walczą i to też jest rewelacyjne – reklamuje oazowe rekolekcje.
Łukasz Majorke z Piły przyznaje, że rekolekcje przyniosły nowe treści. – Trzeciego dnia usłyszałem o stylu Jezusa. Dowiedziałem się, że będąc wierzącym, można być zupełnie normalnym, nie trzeba latać cały czas ze złożonymi rękoma. O, albo kebab – to dobry przykład. Widać po mnie, że lubię kebsy – śmieje się nastolatek. – Mogę przecież powiedzieć ziomkom, że w piątek nie jem mięsa i po prostu przełożymy wyjście. Jak mnie lubią, zrozumieją – tłumaczy. Na rekolekcjach odkrył też Pismo Święte. – Usłyszałem, że Pan Bóg do mnie mówi. I zrozumiałem, że bardzo mnie kocha – dodaje nieco zakłopotany tak szczerym wyznaniem.
Agnieszka Włodarczyk z Koszalina nie ma wątpliwości, że przeżyte w wakacje kilkanaście dni umocni ją na cały rok. – Czuję pragnienie, żeby odkrywać miłość, którą darzy mnie Pan, chcę jej szukać w mojej codzienności. I z takim pragnieniem będę wracać do domu. Wiem, że tam czeka na mnie wiele czynników, które będą mnie odciągać od Jezusa, że nieraz będzie mi ciężko, żeby się zebrać, zrobić namiot spotkania, czy pójść w tygodniu do kościoła. We wrześniu zaczynam nową szkołę. Spodziewam się, że będzie sporo sytuacji, w których przyznanie się, że spędzam wakacje na rekolekcjach, zaczynam i kończę dzień modlitwą, że chodzę do kościoła, będzie wymagało ode mnie odwagi. Ale na tych rekolekcjach podjęłam decyzję, że Jezus jest moim Panem i Zbawicielem. I że ja chcę należeć do Jego drużyny. Wierzę, że te rekolekcje dadzą mi siłę, by świadczyć o Chrystusie – zapewnia nastolatka.
Odwagi potrzebują nie tylko nastolatki. W dorosłym życiu nie brakuje przeszkód, z którymi trzeba się zmierzyć. Bez Boga – trudno.
– Od półtora roku zmagałem się z niewolą grzechu. Oddałem życie Panu Bogu, ale przez tę sprawę chciałem przejść sam, nie potrafiłem Mu zawierzyć – przyznaje Marek, który przeżywa rekolekcje Oazy Rodzin Domowego Kościoła archidiecezji krakowskiej. Trzymając mocno za rękę swoją żonę, opowiada o uwikłaniu się w kłamstwa i półprawdy związane ze śmiertelnym wypadkiem jego kolegi, o wynikającym z lektury Pisma Świętego pragnieniu życia w prawdzie i chęcią zostawienia wszystkiego za sobą. – Przyjeżdżam na rekolekcje i pierwsze jest hasło: „Jeśli Bóg z nami, któż jest przeciwko nam”. Wchodzę do pokoju i odczytuję fragment z księgi Powtórzonego Prawa: „Pan sam pójdzie przed tobą i będzie z tobą. Nie zawiedzie i nie opuści cię; nie bój się więc i nie trwóż się!". Zrozumiałem, że jeśli zaufam i oddam Panu Bogu, to On mnie przez to przeprowadzi. Wtedy poczułem, jak Pan Jezus obdarza mnie łaską pokoju, odwagi i zrzuca ze mnie kajdany niewoli grzechu – mówi mężczyzna.
– Wolność nie zdobywa się przez gadanie. To, kim jestem, jest ważniejsze od tego, co mówię. To, co mówię, ma wartość tylko, jeśli tak czynię – mówił do przeżywających Dzień Wspólnoty bp Edward Dajczak. – Uśmiechałem się w sercu, kiedy słyszałem w waszych świadectwach, jak powtarzacie słowa o umocnieniu, pocieszeniu, lekkości. To cudowne dzieło Bożego Ducha. Trzeba Go tak właśnie przeżywać. Musimy być otwarci na to doświadczenie. Dopiero w Dniu Pięćdziesiątnicy uczniowie zrozumieli, jak mogą się na Bogu oprzeć, jaką On jest mocą – tłumaczył i zachęcał do sięgania po Pismo Święte.
– W rzeczywistości polskiego Kościoła jest ogromny niedostatek słuchania słowa Bożego. Kiedy w latach 70. wszystko się zaczynało, pierwsi młodzi ludzie, którzy otwierali Pismo Święte w domach, to byli oazowicze. Warto, żeby i teraz widzieli nas z Pismem Świętym, żeby zobaczyli. Żeby zobaczyli wypisane na naszych twarzach jakieś ważne, ewangeliczne zdanie. Proszę was, byśmy się karmili Bożym słowem, brali je na serio. Usłyszymy tylko to, co stanie się dla nas życiem. Tak, jak Słowo Boga się wcieliło i stało się czytelne i dotykalne, tak słowo Boże wcielone we mnie staje się czytelne i dotykalne. Tak stajemy się wolnymi i rodzimy do wolności – mówił biskup.