W kwestii wyboru wspominanego dzisiaj patrona sprawa jest dość oczywista – to św. Bernardyn Realino, włoski jezuita z XVI wieku. Pewnym zaskoczeniem natomiast może być dla państwa fakt, że oprócz niego akurat dzisiaj w kalendarzu liturgicznym w sposób szczególny wspominane są także aż trzy Maryje.
W kwestii wyboru wspominanego dzisiaj patrona sprawa jest dość oczywista – to św. Bernardyn Realino, włoski jezuita z XVI wieku. Pewnym zaskoczeniem natomiast może być dla państwa fakt, że oprócz niego akurat dzisiaj w kalendarzu liturgicznym w sposób szczególny wspominane są także aż trzy Maryje. Pierwsza to Najświętsza Maryja Panna Tuchowska. Druga to Najświętsza Maryja Panna Kodeńska, a trzecia – co wcale nie znaczy, że mniej ważna - Matka Boża Licheńska. Na pierwszy rzut ucha może wydawać się to co najmniej dziwne, przecież Maryja Panna, Matka Pana Jezusa była tylko jedna, a tu nagle w aż trzech różnych miejscach Polski, jednocześnie w sposób szczególny dostępują czci trzy odrębne jej wizerunki. Zanim jednak zaczniemy z poczuciem wyższości kręcić głowami nad naszą maryjną religijnością, albo zanim zaczniemy planować trasę nawiedzenia wszystkich tych trzech miejsc kultu tego samego dnia, powróćmy do naszego włoskiego jezuity. Otóż św. Bernardyn Realino często przedstawiany jest na obrazach z Dzieciątkiem Jezus na rękach. Dlaczego? Bo pewnej nocy zjawiła mu się Matka Boża z Dzieciątkiem na ręku i poleciła, by wstąpił do jezuitów. A na dowód zaufania, że wie o co go prosi, złożyła na jego ręku swojego małego Syna. Zastanawiali się państwo jak mogła wtedy wyglądać? Bo przecież musiała mieć jakiś wygląd, dokonując tak niezwykle ludzkiego gestu. Czy była wtedy trochę podobna do mamy św. Bernardyna? A może do matek, które widział już w swoim dorosłym życiu? Czy miała rysy twarzy młodej kobiety z Galilei, czy bardziej z okolic Neapolu, gdzie miało miejsce to widzenie? Tego nie wiemy, ale z całą pewnością w tym momencie była dla św. Bernardyna najbliższą mu osobą. Była ucieleśnieniem największej matczynej miłości, opiekuńczości i oddania, jakiego kiedykolwiek pragnął lub doznał. Wniosek? Nie ma sensu szukać jedynego prawdziwego obrazu Maryi, tak jak nikt z nas nie licytuje się na to, która z naszych mam jest lub była lepsza. Każda w głębi swojego serca i tak czerpała z tej samej miłości Boga, którą najpełniej w swoim życiu zrealizowała Maryja. I stąd właśnie jej wizerunek czczony w Tuchowie, w Kodniu nad Bugiem czy w Licheniu będzie i taki sam, i różny, tak jak różne są miejsca naszego zamieszkania, specyfika czasów, w których żyjemy, nasze życiowe bolączki. A propos czy wiecie państwo jakie tytuły przysługują wspomnianym tutaj wizerunkom Matki Bożej? Matka Boża Tuchowska to Pani Tarnowskiej Ziemi. Najświętsza Maryja Panna Kodeńska to Matka jedności. Zaś w Licheniu czci doznaje obraz Matki Bożej Licheńskiej, Bolesnej Królowej Polski. Przyznajcie państwo sami, że te tytuły Maryi sporo mówią o miejscu i problemach z jakimi borykają się ludzie, oddający jej cześć.