Do co najmniej 73 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych wybuchu rurociągu z ropą naftową, do którego doszło piątek w środkowym Meksyku; 74 osoby odniosły obrażenia, a kilkadziesiąt uznaje się za zaginione - poinformowała w niedzielę Associated Press.
Poprzedni bilans ofiar, podany przez władze stanu Hidalgo, w którym nastąpił wybuch, mówił o 66 zabitych.
Służby medyczne pobierały próbki DNA od krewnych ofiar i osób uznawanych za zaginione w celu ułatwienia identyfikacji zwłok.
Ofiary to przede wszystkim mieszkańcy okolicznych miejscowości, którzy próbowali kraść paliwo wyciekające z uszkodzonego przez złodziei ropy rurociągu.
Zniszczona przez wybuch część rurociągu znajduje się w pobliżu rafinerii Tula należącej do państwowej firmy naftowej Petroleos Mexicanos (Pemex). Na miejsce zdarzenia przybyło kilkanaście wozów straży pożarnej i karetek pogotowia.
Pemex podał, że uszkodzony ropociąg został krótko wcześniej przywrócony do użytku i wcześniej, również z powodu nielegalnego odwiertu, nie działał od 23 grudnia. Ten konkretny ropociąg był uszkadzany aż 10 razy w ciągu ostatnich trzech miesięcy - dodano.
Jak podkreślają agencje, do wybuchu w Tlahuelilpan doszło wkrótce po wdrożeniu przez rząd prezydenta Meksyku Andresa Manuela Lopeza Obradora krajowej strategii walki z kradzieżą paliwa - przestępstwem, które w dwóch poprzednich latach przyniosło straty w budżecie państwa w wysokości około 3 mld dolarów i regularnie powoduje braki w zaopatrzeniu stacji paliwowych w całym kraju.
W sobotę Obrador zapowiedział kontynuowanie walki z tym procederem, który w wielu miejscach kraju cieszy się poparciem biednej ludności wiejskiej.
W wyniku nielegalnego wykonywania odwiertów w rurociągach, co zdarzyło się w ciągu zaledwie 10 miesięcy zeszłego roku prawie 12,6 tys. razy, co daje dzienną średnią 42 nielegalnych odwiertów dziennie.