Zmarłego Tadeusza Pawlaka, organistę w parafii pw. Ducha Świętego w Bielawie, w homilii pogrzebowej wspominał ks. Robert Begierski.
To był zwyczajny środowy poranek. – W okresie kolędowym zamiast wieczorem, Msze św. odbywają się rano. I właśnie na początku porannej Eucharystii, 2 stycznia, Tadziu jak zwykle zasiadł do organów. Rozpoczął pieśń na procesję wejścia. Ja wyszedłem do ołtarza. Nagle jednak z jego ust zamiast słów kolędy, płynął ciężki oddech, palce osuwały mu się z klawiszy. To trwało dosłownie kilka sekund i nagle wszyscy usłyszeliśmy uderzenie w klawiaturę. Niewiele myśląc, pobiegłem na chór. Wezwaliśmy pogotowie i próbowaliśmy go ratować. Niestety. Nie udało się – mówił z przejęciem jeszcze przed Mszą św. pogrzebową ks. Krzysztof Pełech, proboszcz parafii pw. Ducha Świętego w Bielawie.
To on, chyba najbardziej ze wszystkich kapłanów, którzy przybyli pożegnać Tadeusza Pawlaka 4 stycznia, był zżyty ze Tadeuszem. – Kiedy w tej parafii, 10 lat temu, zmienił się proboszcz, Tadeusz od razu zobaczył okazję, by zaangażować się całym sobą w dalszy jej rozwój. Poświęcał swój czas, zdrowie, siły, całe życie, by służyć Chrystusowi i swoim braciom tu, w tej wspólnocie parafialnej. My, którzy go znamy, możemy powiedzieć, że to był „człowiek orkiestra” – mówił ks. Robert Begierski w czasie homilii.
– Nie tylko dlatego, że był bardzo dobrym muzykiem. Nie tylko dlatego, że jakiegokolwiek instrumentu by nie wziął do ręki, to potrafił go wykorzystać do granic wytrzymałości. Ale to był człowiek orkiestra, ponieważ nigdy nie bał się podejmować jakichkolwiek wyzwań. Jeżeli trzeba było się radować, to się radował. Potrafił pocieszyć smutnych, pomóc potrzebującym. Kiedy trzeba było, był gotowy zająć się otoczeniem czy wnętrzem świątyni. Był gotów zastąpić kościelnego, a w ostatnim czasie nawet organistę. Dla Tadzia nie było słowa „nie da się” – wymieniał zasługi organisty ks. Begierski.
Do słów przedmówcy odniósł się również ks. Pełech. – Pamiętam, jak straciliśmy jako wspólnota organistę i długo nie mogliśmy nikogo znaleźć. W jednej z rozmów Tadziu zaproponował, że pójdzie dokształcić się w studium organistowskim i podejmie tę funkcję. Śmiał się, kiedy się okazało, że mimo swoich 70 lat życia, będąc najstarszym uczniem, udało mu się zakończyć naukę w pierwszym semestrze z oceną celującą – chwalił. Dziękując za to poświęcenie i oddanie zmarłemu, zwrócił uwagę na jeszcze jedną rzecz. – Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Ale zarówno żona Tadzia – Danusia, jak i ja, wiemy, że już tak bardzo nam go brakuje i nie sposób wyobrazić sobie, że ktoś będzie mógł go zastąpić. Dla niego nie istniało „zaraz”, on zawsze był gotowy do pomocy, do poświęcenia – dodał.
Po Mszy św. pożegnano zmarłego w kaplicy bielawskiego cmentarza komunalnego, po czym skremowano ciało, które zostanie pochowane 5 stycznia o godz. 13.00 na tym samym cmentarzu.
Więcej wspomnień o zmarłym można znaleźć w kolejnym numerze "Gościa Świdnickiego" (3/2019).
Poniżej wywiad z Tadeuszem Pawlakiem sprzed 3 lat.
Tadeusz Pawlak – wywiad prowadzi Rafał Brzeziński
Bibliotheca Bielaviana