107,6 FM

Mniejszości odwracają się od lewicy?

W Ameryce zbliżają się wybory do Kongresu. Pewnych siebie Demokratów może czekać niespodzianka.

Wielkimi krokami zbliżają się wybory w USA. 6 listopada Amerykanie zagłosują na kandydatów do Senatu i Izby Reprezentantów. Demokraci są oczywiście pewni wygranej, będąc przekonanymi o niepopularności Donalda Trumpa w społeczeństwie. Amerykańska lewica może się jednak przeliczyć. Jej agresywna kampania przeciwko konserwatywnemu sędziemu Brettowi Kavanaugh zmobilizowała prawicowych wyborców. Co więcej, Partia Demokratyczna już nie może być pewna swojego tradycyjnego elektoratu – mniejszości rasowych.

Od dłuższego czasu pisze się, że rośnie poparcie dla Donalda Trumpa wśród Latynosów. Ale prawdziwym szokiem mogła być informacja, że popularność prezydenta wzrosła też wśród Afroamerykanów. Trumpa popiera już ponad 1/3 tej grupy rasowej, podczas gdy w 2016 r. zdobył on w niej tylko 8 proc. głosów. Wzrost poparcia dla Trumpa wśród mniejszości tłumaczy się przede wszystkim dobrą sytuacją gospodarczą. Bezrobocie wśród Latynosów czy Afroamerykanów jest historycznie niskie. Szczególny wzrost zatrudnienia widać np. w budownictwie, w którym zatrudnienie mniejszości jest wysokie.

Ale jest inny czynnik, który może decydować o zmianie postaw mniejszości rasowych w Ameryce. Afroamerykanie i Latynosi są grupami bardziej konserwatywnymi od amerykańskiej przeciętnej. Np. wśród Latynosów zdecydowanie przeważają przeciwnicy aborcji. A podczas referendum w Kalifornii z 2008 r., w którym wyborcy mieli się opowiedzieć w kwestii prawnej definicji małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, to właśnie mniejszości mogły przechylić szalę na korzyść rodziny. Według niektórych badań nawet 75 proc. Afroamerykanów mogło poprzeć propozycję poprawki do stanowej konstytucji.

Po wyborze Donalda Trumpa amerykańska lewica prowadzi agresywną kampanię przeciwko obecnemu prezydentowi. Dużą rolę w niej odgrywają skrajne feministki. Przykładem takiej kampanii były tyleż histeryczne, co mało wiarygodne oskarżenia o molestowanie seksualne wobec prezydenckiego kandydata do Sądu Najwyższego. Tego typu kampania nie mogła nie ujść uwadze i nie zniesmaczyć także wielu przedstawicieli mniejszości rasowych. Dotychczas wielu z nich głosowało na Demokratów ze względów ekonomicznych. Kiedy jednak polityka Trumpa pozwala utrzymać im się z pracy, a nie z forsowanych przez lewicę zasiłków, mogą oni zacząć kierować się względami światopoglądowymi.

Po tym, jak lewica w Ameryce i w Europie nie mogła się już opierać na klasie robotniczej, wiele tego typu partii zwróciło się w kierunku mniejszości. Wyborcze szanse lewicy miały opierać się na sojuszu mniejszości seksualnych i feministek z mniejszościami etnicznymi. Ten egzotyczny sojusz miały spajać obietnice afirmacji mniejszości kosztem większości społeczeństwa. Oczywiste jednak było, że sojusz ten będzie musiał kiedyś się rozpaść. Mniejszościom etnicznym w Europie czy Ameryce wyjątkowo obce są postulaty obyczajowe mniejszości seksualnych i feministek. I te różnice zaczynają wychodzić na światło dzienne.

Co ciekawe, rozłam ten ma inny charakter w Europie niż w Ameryce. Kiedy za oceanem od lewicy zaczynają odsuwać się mniejszości etniczne, na Starym Kontynencie wątpliwości wobec niej zaczynają mieć mniejszości seksualne. Wszystko przez stosunek europejskiej lewicy do licznej w wielu krajach europejskich mniejszości muzułmańskiej. Stosunek muzułmanów do kobiet czy homoseksualistów nie jest żadną tajemnicą. A w obronę wyznawców islamu zaczynają brać lewicowcy. W Szwecji doszło nawet do takiego kuriozum, że organizatorzy marszu równości zostali oskarżeni o faszyzm przez skrajnie lewicową Antifę. A wszystko dlatego, że taki marsz miał „obrażać uczucia muzułmanów”. W Europie dochodzi coraz częściej do takiej sytuacji, że w obronę przed atakami muzułmanów biorą homoseksualistów ruchy uważane za skrajnie prawicowe.

Ale rozłam nie dotyczy tylko różnego typu mniejszości. Dochodzić zaczyna do niego także w ramach samego „ruchu LGBT”. Niektóre lesbijki domagają wyrzucenia ze skrótu literki T, oznaczającej transseksualistów. Uważają one, że transseksualizm traktowany jest przez niektórych mężczyzn jako okazji do korzystania z damskich szatni i domagania się stosunków od lesbijek. Co ciekawe, postulat swobodnego definiowania własnej płci budzi coraz większe wątpliwości feministek. Zauważyły one, że naczelny postulat środowisk transseksualnych, czyli swoboda korzystania z szatni i łazienek zgodnie z płcią „wybraną” a nie naturalną, narusza poczucie komfortu i bezpieczeństwa przede wszystkim kobiet.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy