Zielonogórscy policjanci zatrzymali sprawcę kradzieży środków z konta jednej z okolicznych parafii. Za skradzione pieniądze 29-latek w krótkim czasie zdołał kupić samochód i zabrać rodzinę na wypoczynek - wszystkim mówił, że dostał spadek.
Zatrzymany przyznał się do licznych wcześniejszych kradzieży gotówki z plebanii, do której wchodził, otwierając drzwi dorobionym kluczem.
Rzeczniczka zielonogórskiej policji podinsp. Małgorzata Barska poinformowała w poniedziałek, że 29-latek skradł z biura parafialnego jednej z podzielonogórskich parafii kopertę w której znajdowała się karta płatnicza wraz z numerem PIN. Kradzież zauważono dopiero po kilku dniach, bo proboszcz przez ponad tydzień był nieobecny.
Jak się okazało, nielegalny użytkownik karty zdołał dokonać na terenie powiatu zielonogórskiego oraz we Wrocławiu kilkunastu transakcji o łącznej wartości ponad 22 tys. zł.
"Policjanci ustalili, że sprawca kradzieży kupił telefony, tablet, biżuterię, a nawet samochód. Zabrał też swoją konkubinę z rodziną nad jezioro, gdzie w ubiegły piątek został zatrzymany. 29-latek opowiadał wszystkim, że dostał spadek" - poinformowała Barska.
Mężczyzna przyznał się do kradzieży karty i pieniędzy z konta. Jak się okazało, także wcześniej kilkakrotnie skradł z plebanii w sumie kilka tysięcy złotych z pieniędzy wrzucanych przez wiernych na tacę w czasie mszy. Było to możliwe, bo potajemnie dorobił sobie klucze do plebanii i wchodził do środka podczas nieobecności proboszcza.
Mężczyzna usłyszał 25 zarzutów kradzieży z włamaniem i zarzut oszustwa. Policjanci odzyskali ponad 4 tys. złotych w gotówce, zabezpieczyli też samochód, sprzęt i biżuterię kupione za skradzione z konta pieniądze.
Za kradzież z włamaniem 29-latkowi grozi dziesięcioletnie więzienie.