W Parlamencie wciąż obowiązują dotychczasowe zasady pracy dziennikarzy – zadeklarował marszałek Senatu Stanisław Karczewski, podczas dzisiejszego spotkania z przedstawicielami mediów. Tym samym propozycje zmian, które przedstawił wcześniej marszałek sejmu Marek Kuchciński, a które wzbudziły protesty dziennikarzy, są już nieaktualne.
W czasie spotkania ustalono, że marszałek Karczewski do 7 stycznia przekaże reakcjom nowe propozycje zmian, a te się do nich ustosunkują. Przy czym przedstawiciele wszystkim mediów opowiedzieli się, aby pozostawić dotychczas obowiązujące przepisy. Marszałek zwrócił uwagę, że obecnie w Sejmie jest akredytowanych ok. 800 dziennikarzy, co powoduje problemy, które trzeba rozwiązać. Zapowiedział też, że od wtorku od godziny 10.00 Sejm znów zostanie otwarty dla mediów. W reakcji na deklaracje marszałka Karczewskiego dziennikarze, którzy w ostatnią sobotę zorganizowali manifestację przed Sejmem, obiecali, że dopóki toczą się negocjacje powstrzymają się przed akcją protestacyjną.
W spotkaniu uczestniczyło kilkudziesięciu dziennikarzy reprezentujących wszystkie największe media, licznie przybyli redaktorzy naczelni największych redakcji. Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz zaproponował, aby powołać mniejszy zespół, który będzie prowadził negocjacje z marszałkiem Senatu w imieniu wszystkich. Jednak nie udało się uzyskać porozumienia co do składu takiego gremium. Poszczególne redakcje, a także organizacje zrzeszające dziennikarzy, np. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, będą oddzielnie ustosunkowywać się do propozycje kierownictwa parlamentu. Marszałek Karczewski poinformował też, że działa w imieniu marszałka Kuchcińskiego i w porozumieniu z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.
W ten sposób PiS słusznie robi krok wstecz, wycofując się z nietrafionych propozycji, które w praktyce uniemożliwiałyby prace większości redakcji. Wytrąca też argument dla protestów opozycji. Miejmy nadzieję, że wokół nowych propozycji uda się zbudować konsensus.