Król Maroka Mohamed VI wezwał do stworzenia wspólnego frontu przeciwko dżihadystom. Monarcha należy do dynastii Alawitów, której protoplasta Al-Hassan Ad-Dakhil był potomkiem proroka Mahometa.
W obliczu „rozprzestrzeniania się obskurantyzmu”, powołującego się na religię, „wszyscy: muzułmanie, chrześcijanie i żydzi powinni stworzyć wspólny front przeciwdziałający wszelkim formom fanatyzmu, nienawiści i zamknięcia w sobie” - stwierdził król w przemówieniu do narodu, wygłoszonym 20 sierpnia.
Wezwał pięć milionów Marokańczyków żyjących zagranicą, by w obliczu tego „obcego im zjawiska”, zachowali wierność wartościom wynikającym z ich wiary i wielowiekowej tradycji, będąc „na pierwszej linii obrońców pokoju, zgody i wzajemnego współżycia w krajach, w których mieszkają”.
Mohamed VI wskazał na „wypaczenie obrazu islamu”, spowodowane zamachami terrorystycznymi. - Stanowczo potępiamy śmierć niewinnych i jesteśmy przekonani, że zabójstwo księdza jest niegodziwością według prawa Bożego i że jego śmierć w kościele jest niewybaczalnym szaleństwem, ponieważ jest to istota ludzka i człowiek religii, choć nie muzułmanin - tłumaczył monarcha nawiązując do zabójstwa ks. Jacquesa Hamela we Francji przed dwóch islamistów.
Dodał, że „islam zaleca dobrze traktować Ludzi Księgi, jak o tym świadczą następujące wersety [Koranu]: «Nie robimy żadnej różnicy między Jego Wysłannikami» i «Dobrym człowiekiem jest ten, który wierzy w Boga, w dzień ostateczny, w anioły i w proroków»”.
- Terroryści, którzy działają w imię islamu, nie są muzułmanami i nie mają związku z islamem - podkreślił król Maroka, według którego „są to ludzie zagubieni, skazani na wieczne piekło”.
- Niewiedza skłania ich do wiary, że ich działania są częścią dżihadu. Ale od kiedy dżihad polega na zabijaniu niewinnych? Najwyższy powiedział: „Nie bądźcie złoczyńcami; Bóg nie kocha złoczyńców”. Czy jest do pomyślenia, by Bóg Najłaskawszy i Najmiłosierniejszy mógł komuś nakazać, by się wysadził w powietrze lub zabijał niewinnych? Wszak islam, jak wiadomo, nie pozwala na żadną formę samobójstwa, z jakiegokolwiek powodu, jak o tym świadczy werset, który mówi: „Ten, kto zabija człowieka, który sam nie zabił lub który nie stosował przemocy na ziemi, czyni tak, jakby zabił wszystkich ludzi” - zaznaczył Mohamed VI.
Wyjaśnił, że „islam jest religią pokoju”, zaś „zamach na życie w imię dżihadu jest czynem bezprawnym”, gdyż dżihad „podlega rygorystycznym warunkom, między innymi takiemu, że jest możliwy tylko w wypadku samoobrony, a nie w celu dokonania zabójstwa lub agresji”. Wśród warunków jego prawomocności jest także fakt, że wezwanie do dżihadu należy wyłącznie do „Komendanta Wiernych” (przywódcy społeczności muzułmańskiej) i nie może być ogłoszone przez „żadną jednostkę ani żadną grupę”.
- Ci, którzy wzywają do zabijanie i agresji, którzy bezpodstawnie wykluczają i którzy czytają Koran i Sunnę zgodnie ze swymi interesami, rozpowszechniają tylko kłamstwo w imię Boga i Proroka. Jest to prawdziwa niewiara, co poświadcza słowo Boże, gdy mówi: „A kto jest bardziej niesprawiedliwy aniżeli ten, kto wymyśla kłamstwo przeciwko Bogu i uważa za kłamstwo prawdę, która do niego przychodzi? Czy nie ma w Gehennie miejsca schronienia dla niewiernych?”. Potwierdza to także hadis naszego protoplasty, Proroka: „Kto świadomie kłamie na mój temat, niech się przygotuje, by zająć swe miejsce w piekle” - zauważył Mohamed VI.
Ludzie ci - kontynuował monarcha - „instrumentalizują niektórych młodych muzułmanów, szczególnie w Europie, wykorzystując ich nieznajomość języka arabskiego i prawdziwego islamu, by przekazywać swe błędne przesłania i zwodnicze obietnice”. - Czy rozum zgadza się z tym, że dżihad zostanie nagrodzony korzystaniem z pewnej liczby hurys? Czy zdrowy rozsądek zgadza się z tym, że kto słucha muzyki jest skazany na to, że pochłonie go wnętrze Ziemi - i z tyloma innymi mistyfikacjami? - pytał retorycznie monarcha.
Wskazał, że „terroryści i radykałowie robią wszystko, by młodzi do nich przystąpili i zaatakowali społeczeństwa przesiąknięte wartościami wolności, otwartości i tolerancji”. Ponadto wiele ich ugrupowań uważa, że tylko one reprezentują prawdziwy islam, co oznacza, że inne nie. Tymczasem „w rzeczywistości są dalekie od islamu”. Co więcej, „ta postawa sprzyja upowszechnianiu skrajnej, wykluczającej i terrorystycznej ideologii, gdyż apologeci terroryzmu myślą, że jest to droga prowadząca do autentycznego islamu”. W ten sposób stają się współodpowiedzialni za „zbrodnie i ludzkie dramaty spowodowane w imię islamu”.
Na zakończenie monarcha stwierdził, że każdy kto podziela wyrażone przez niego poglądy może stać się celem terrorystów.
Marokańczycy byli zamieszani w niektóre spośród zamachów terrorystycznych, do jakich doszło w Europie od 2015 r.
Mohamed VI regularnie wzywa swych obywateli do praktykowania islamu umiarkowanego i pokojowego. Jednak po raz pierwszy zwrócił się w tej sprawie do Marokańczyków z diaspory.