Ponad 100 tys. osób uciekło do Armenii, po tym jak wojsko azerskie rozbiło siły zbrojne Górskiego Karabachu w drugiej połowie września. Wczoraj Papież po modlitwie Anioł Pański przypomniał o losie uchodźców, a także zaapelował do Azerbejdżanu o poszanowanie klasztorów i kościołów. Sytuacja wciąż pozostaje napięta, gdyż rząd azerski może dążyć do przejęcia kontroli nad tzw. korytarzem zangezurskim, leżącym w Armenii.
Tymczasem uchodźcy z Górskiego Karabachu próbują odnaleźć się w nowej sytuacji po tym, jak utracili swoje domy, miasta i wszelkie minie. Potrzeba bardzo dużo środków, aby zapewnić im godne warunki życia – mówi Gayané Khodaveerdi, przewodnicząca mediolańskiego oddziału Armeńskiego Generalnego Związku Dobroczynnego [ang. Armenian General Benevolent Union].
Ormianie z Górskiego Karabachu musieli porzucić wszystko
„Ludzie przeżywają absolutną traumę, ponieważ, po tym, jak przez ponad dziewięć miesięcy byli ofiarami blokady, bez dostępu do żywności, pomocy, stałej energii elektrycznej, zostali zbombardowani, a następnie wypędzeni z ziem swoich przodków. Przede wszystkim osoby starsze przeżywają traumę, są załamane, nie wiedzą, jak kontynuować swoje życie. Nie każdy może znaleźć oparcie w rodzinie, bliskich. Generalnie uchodźcy zostali zakwaterowani w różnych miejscach, nie wszyscy z nich znajdują się w stołecznym Erywaniu. Część została przyjęta przez bliskich mieszkających w Armenii. Inni niemający tam krewnych, przebywają w tymczasowych miejscach zakwaterowania, takich jak szkoły czy sale gimnastyczne. Przeznaczono też inne budynki na ten cel. Nasze stowarzyszenie działa na miejscu przede wszystkim oferując pomoc psychologiczną, zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Chcemy pomóc im w osiedleniu się na nowo i pomóc im poradzić sobie z traumą, z tym bardzo trudnym okresem w ich życiu.“