Do tragicznego wydarzenia doszło w piątek, ale jednoznaczne potwierdzenie nadeszło kilka godzin temu. Jak twierdzą świadkowie, uzbrojeni członkowie grup islamistycznych wybierali swoje ofiary właśnie ze względu na religię.
Największy włoski dziennik katolicki „Avvenire” relacjonuje, że tragedia rozegrała się „w cieszącej się złą sławą prowincji Cabo Delgado” w północnym Mozambiku. Informacje przekazał brat Boaventura, misjonarz Ubogich Braci Jezusa Chrystusa, który zawiadomił Papieskie Stowarzyszenie „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”, że do masakry doszło we wsi Naquitengue, niedaleko Mocimboa da Praia.
„Od 2017 r. obszar ten jest przedmiotem ataków islamskich ekstremistów” – zaznacza „Avvenire”. I choć dotychczas ofiarami były głównie osoby zatrudnione w zagranicznych firmach przy poszukiwaniach i wydobyciu paliw kopalnych, których ten region jest największym w Afryce równikowej producentem, to tym razem wzięli na celownik właśnie chrześcijan.
Według relacji brata Boaventury, terroryści przybyli do Naquitengue wczesnym popołudniem i wezwali całą ludność. Później zaczęli oddzielać chrześcijan od muzułmanów, „najwyraźniej na podstawie ich nazwisk i pochodzenia etnicznego”. „Otworzyli ogień do chrześcijan, przeszywając ich kulami” – opowiadał misjonarz.
Do ataku przyznała się lokalna grupa lojalna wobec samozwańczego Państwa Islamskiego (Daesh). „Terroryści stwierdzili, że zabili 11 chrześcijan, jednak rzeczywista liczba ofiar może być większa, były też osoby ciężko ranne” – zaznaczył brat Boaventura.
W okolicy wybuchła panika, mimo że nie pierwszy raz doszło do podobnych zdarzeń. Zdaniem bp. António Juliasse, ordynariusza Pemby, ataki w Cabo Delgado i sąsiedniej prowincji Niassa doprowadziły już do wewnętrznego przesiedlenia ok. miliona osób i pochłonęły do tej pory ok. 5 tys. ofiar. „Niektóre źródła lokalne łączą te akty przemocy wobec ludności cywilnej z interesami znacznie przewyższającymi motywy religijne lub etniczne – kontrola zasobów, zwłaszcza powierzonych zachodnim firmom, kusi inne szybko rozwijające się kraje, poszukujące źródeł energii” – tłumaczy „Avvenire”.