Świadectwa o wyproszonych przez Maryję Wspomożycielkę Wiernych łaskach i doświadczaniu Jej obecności w życiu.
"Postanowiłem zaryzykować. Od tego czasu Maryja towarzyszy mi wszędzie, gdzie jestem i nadal mnie wspiera, bo jest Matką, Wspomożycielką."
Maryja Wspomożycielka, Częstochowska, Szkaplerzna... Wezwań do Maryi jest wiele, tak jak wielu jest tych, którzy zanoszą do Niej swoje modlitwy. Ja również prosiłem Ją o wstawiennictwo u Chrystusa w wielu sprawach, a przede wszystkim o rozeznanie powołania. I tak w 2007 r. poszedłem z przyjacielem na pielgrzymkę z Legnicy na Jasną Górę. Akurat tematem przewodnim pielgrzymki było "Nasze powołanie". Prosiłem wtedy Maryję, by pomogła mi rozeznać swoje powołanie.
Po dwóch latach przyjąłem Szkaplerz święty i zawierzyłem swoje życie Maryi. Po jakimś czasie spotkałem księdza odpowiedzialnego za powołania w Zgromadzeniu Salezjańskim w inspektorii wrocławskiej. Chciałbym nadmienić, że skończyłem gimnazjum i liceum salezjańskie, ale nigdy nie myślałem, żeby zostać salezjaninem. Pochodzę z parafii diecezjalnej, w której prężnie działała wspólnota Ruchu Światło-Życie. Zatem wszelkie inne spotkania uważałem za niepotrzebne. Dopiero po długiej namowie jednego z księży z liceum postanowiłem pojechać na weekendowe spotkania chłopaków... i tak spotkałem tamtego powołaniowca.
Nie było dla mnie oczywiste, że chcę być salezjaninem. Zapragnąłem zostać księdzem, ale jeszcze nie wiedziałem jakim i czym konkretnie chciałbym się zajmować. Po jakimś czasie trzeba było zdecydować czy chcę wstąpić do prenowicjatu i nowicjatu. Nie umiałem podjąć decyzji. Pomocą była dla mnie zachęta moich kolegów, którzy szli do prenowicjatu, ale także nowenna do Wspomożycielki, którą odmówiłem w intencji rozeznania woli Bożej względem mnie. Postanowiłem zaryzykować. Od tego czasu Maryja towarzyszy mi wszędzie, gdzie jestem i nadal mnie wspiera, bo jest Matką, Wspomożycielką.
Marcin Giemzik, salezjanin