W związku z dzisiejszym patronem możemy przeczytać, że przed swoją męczeńską śmiercią był rozciągany, przypalany, szarpany żelaznymi hakami i pozbawiony kończyn. Dopiero na sam koniec, niejako w formie łaski, ścięto go mieczem. Owa makabryczna scena miała się dokonać przy via Cornelia pod Rzymem, a naszemu patronowi towarzyszyli w owej męce dwaj jego synowie
Św. Mariusz brewiarz.pl W związku z dzisiejszym patronem możemy przeczytać, że przed swoją męczeńską śmiercią był rozciągany, przypalany, szarpany żelaznymi hakami i pozbawiony kończyn. Dopiero na sam koniec, niejako w formie łaski, ścięto go mieczem. Owa makabryczna scena miała się dokonać przy via Cornelia pod Rzymem, a naszemu patronowi towarzyszyli w owej męce dwaj jego synowie : Audifaks i Abakuk. Co do ich matki, a żony dzisiejszego męczennika, Marty, to ją spotkała śmierć dużo łaskawsza – o ile wolno tak powiedzieć o utopieniu w studni lub stawie w Ninfa nieopodal Wiecznego Miasta. Czytając o tych wszystkich okropieństwach, i pamiętając, że mowa o końcu III wieku, można jednak zadać sobie pytanie : czy tak to wyglądało naprawdę? A może średniowieczna hagiografia dodała śmierci owych ludzi typowego dla niej dramatyzmu? Może po prostu wszyscy oni umarli dużo mniej spektakularnie? Może. Choć biorąc pod uwagę naszą ułomną ludzką naturę, skłonność do czynienia zła i zapamiętywanie się w gniewie, pastwienie się nad dzisiejszym patronem i jego rodziną nie byłoby aż tak znowu egzotyczne. Tym zaś, co naprawdę w tej historii jest zaskakujące i niecodzienne, co niezmiennie od wieków zasługuje na nasz namysł, nie jest wcale makabra śmierci tylko heroizm życia. Życia z Chrystusem bez względu na wszystko. Bo to przecież z tego powodu, nasz patron, jego małżonka i dzieci opuścili rodzinną Persję i udali się z pielgrzymką do Rzymu, do grobów Apostołów. Z tego również powodu zostali tam, gdy rozpętało się piekło prześladowań by nieść pomoc swoim współbraciom w wierze. A gdy nic już nie można było dla nich zrobić więcej, jak jedynie pogrzebać zmarłych, zrobili to. Podobno razem z pewnym kapłanem pochowali w sumie aż 260 ciał męczenników przy Via Salaria. I to podczas tej czynności wszyscy oni zostali schwytani i skazani na śmierć. Bezdyskusyjnie. No bo kto inny niż wyznawcy Chrystusa, trudziłby się pochówkiem ludzi, których wszyscy wkoło mieli w pogardzie i nienawiści. Nienawiści tak wielkiej, że odmawiała nawet skazanym godnego odpoczynku po śmierci. Co ciekawe, ci którzy tego trudu się jednak wbrew wszelkim zakazom podjęli, sami doczekali się pochówku w obrębie majątku pewnej rzymianki o imieniu Felicyta. W miejscu tym stanął wiele lat później kościół, a w roku 1590 szczątki całej rodziny – jako relikwie – przeniesiono do kilku rzymskich świątyń. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy? Św. Mariusza wraz z rodziną.