Czy Franciszek jest prorokiem? Dlaczego wzbudza tak wiele kontrowersji? Odpowiedź można znaleźć w pierwszej pełnej papieskiej biografii.
Na pewno Franciszek nie pozostawia nikogo obojętnym. Co do tego w czwartkowy wieczór zgodni byli wszyscy uczestnicy spotkania zorganizowanego w auli krakowskiej Akademii "Ignatianum": bp Grzegorz Ryś, ks. Tomasz Jaklewicz z "Gościa Niedzielnego" oraz Artur Sporniak z "Tygodnika Powszechnego". Spotkanie poświęcone wydanej właśnie papieskiej biografii "Prorok" autorstwa Austena Ivereigha poprowadziła Dominika Szczawińska-Ziemba z Radia eM.
"On mówi jak Jezus! Bo to mieści się w zakresie jego obowiązków" - ten, przywołany w trakcie dyskusji, oryginalny dialog między kardynałami Schoenbornem i Dolanem na temat Franciszka dobrze oddaje poruszenie, jakie wywołuje "papież radykalny". Czy można nazwać go prorokiem? Zdania na ten temat są i były podzielone. Także w trakcie czwartkowej dyskusji.
Dla A. Sporniaka Franciszek jest prorokiem, i to od momentu, gdy publicysta TP usłyszał jego słynne już dziś: "Buona sera", wypowiedziane do wiernych zgromadzonych na pl. św Piotra. Bo Franciszek potrafi docierać do ludzi i postrzega doktrynę przez drugiego człowieka.
Ks. Jaklewicz stwierdził, że wolałby mówić o Franciszku jako ojcu świętym, a nie proroku. Zwrócił też uwagę, że jego popularność nie zawsze przekłada się na popularność Kościoła, rośnie zaś grupa wiernych, dla których Franciszek staje się problemem. Choćby po ostatnim synodzie nie brak rozczarowanych, którzy nie doczekali się (jeszcze) od papieża jednoznacznego, mocnego głosu w obronie rodziny. - Ci ludzie mówią, że przestali czuć skałę pod nogami - zauważył ks. Tomasz.
Dyskutanci zgodzili się natomiast co do tego, że książka pomaga zrozumieć papieża i przełamać nasz europocentryzm. Bo to, co Franciszek robi w Rzymie, jest prostą kontynuacją jego zachowań z Buenos Aires, niejako wymuszonych przez specyfikę tamtego Kościoła, próbującego się odnaleźć między teologią wyzwolenia a terrorem wojskowej junty. - Stąd jego nastawienie na osobę. Pomaganie bliźniemu to u niego odruch, a nie działanie systemowe. Bez myślenia o drugim czy trzecim kroku. Pomaganie natychmiast, tu i teraz, to dla niego imperatyw - tłumaczył bp Ryś.
Zdaniem bp. Grzegorza, Franciszek to radykalny uczeń Chrystusa i tak powinniśmy go odbierać, nie budząc w sobie niepotrzebnej podejrzliwości. - Jego świętość jest autentyczna, a nie na pokaz. Na pewno chce, byśmy byli Kościołem wychodzącym do świata będącego w potrzebie - zgodził się ks. Jaklewicz. Dodał jednak, że brakuje mu w tej wizji Kościoła "jako lazaretu" mocnego przesłania duszpasterskiego.
W opinii bp. Rysia, wiele tych lęków jest powodowanych przez media, które często wypaczają papieskie nauczanie. - Prorok nie musi przepowiadać. Dla mnie Franciszek jest prorokiem dlatego, że doskonale odczytuje rzeczywistość, w której się znalazł. Rozumie ją i znajduje antidotum na bolączki współczesnego świata w postaci przeżywania Boga, który jest miłosierdziem - mówił bp Ryś.