Sceptycy, przeciwnicy lub po prostu zazdrośni powiedzą: "Upał, kurz, brud, niewygoda. Po co się męczyć?". Ale młodzi Polacy i nie tylko chcą się męczyć. Dla Pana Boga i dla siebie nawzajem. Dlaczego Brama Ryba przyciąga jak magnes?
XIX Spotkanie Młodych Lednica 2000 za nami. Pod hasłem „W imię Ducha Świętego” przy Bramie III Tysiąclecia zebrało się kilkadziesiąt tysięcy młodych. Lednica to fenomen. To już tradycja. Stały punkt na mapie chrześcijańskich imprez w Polsce. Nawet więcej, wysuwa się na czoło takich inicjatyw, ponieważ gromadzi rekordową liczbę uczestników.
W tym roku pod słynną Bramę Rybę przyjechało ich ponad 75 tysięcy. Rekordem mogą poszczycić się harcerze, których pojawiło się prawie 650. Rokrocznie wielkie wrażenie robi podczas Eucharystii procesja wszystkich kapłanów, którzy tworzą swoistą „Bożą armię”, liczącą ok. 1000 żołnierzy. Ale do tej Bożej armii należą wszyscy uczestnicy, którzy w tym roku mimo prawie 35-stopniowego upału wielbili Pana Boga śpiewem, tańcem i modlitwą. Wśród nich znalazło się wielu wrocławian.
- Przyjeżdżam na Lednicę, aby stanąć razem innymi młodymi ludźmi przed Panem Bogiem i oddać mu swoje życie. Niezwykła atmosfera, która tam panuje, podbudowuje człowieka. Odczuwa on wewnętrzne pragnienie, żeby chwalić Pana Jezusa - mówi Patrycja Drążkiewicz z wrocławskiego DA "Wawrzyny".
Na nieco inny aspekt wydarzenia zwraca uwagę Daniel Duś, prezes wrocławskiego Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży.
- Lednica i KSM powinny iść ze sobą w parze, ponieważ Pola Lednickie łączą wszystkie wspólnoty, a także ludzi, którzy do żadnej ze wspólnot nie należą. My, jako KSM z Wrocławia, spotykamy się tutaj z innymi oddziałami, wymieniamy się doświadczeniami. Obserwujemy, jak się inni modlą, i pokazujemy, w jaki sposób my sami rozmawiamy z Panem Bogiem – mówi Daniel Duś.
We wrocławskich ekipach znalazło się wielu, którzy przyjechali po raz pierwszy na największe spotkanie młodych w kraju. Zazwyczaj za namową znajomych, którzy zachwalali to wydarzenie.
- Zostałam zaproszona i postanowiłam z ciekawości udać na Lednicę. Słyszałam, że przyjeżdża tu bardzo dużo radosnych młodych ludzi i że będzie dużo spontanicznych tańców i śpiewu. To mnie skusiło - stwierdza wrocławianka, Kamila Lech.
Spotkania lednickie są dla wielu początkiem przygody z Panem Bogiem, jakimś nowym etapem w relacji z Nim. Uczestnicy potwierdzają, że to właśnie na Polach Lednickich otworzyli swoje serca na Chrystusa i jeszcze bardziej zaangażowali się w budowanie więzi z Mesjaszem.
- Przybywając na Lednicę jako kleryk, rzeczywiście mogę być bardziej przydatny pod względem organizacyjnym: pomóc, wesprzeć księży. Z drugiej strony przebywam z młodzieżą, więc mogę się poczuć jak oni. Ostatecznie jednak wewnątrz czuję, że jestem tutaj bardziej na zasadzie relacji Pan Jezus - ja. A reszta to otoczka. Ważna, ale nie najważniejsza. Najważniejsze staje się osobiste spotkanie z Chrystusem - tłumaczy Tomasz Kowalski, kleryk Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu.