„Rewolucja we Francji” na tak zatytułowany artykuł natknąłem się pod koniec roku się w lewicowym tygodniku „Przegląd”.
Zimą śnieg przykrywa wszystko, niczego nie omijając. Tak jak nasza pamięć przysypuje to co minęło kurzem zapomnienia. Niegdysiejsze śniegi z „Testamentu” Villona dawno temu stopniały. Wspomnienia zamarzają jeśli nie chce się na nie chuchać.
Tak się z nimi zżyliśmy, że prawie już nie zwracamy na nie uwagi. Oswoiliśmy je i do tego stopnia uczyniliśmy elementem naszego świata, że w niektórych wypadkach nieomal grzechem byłoby im nie ulegać.
W ostatnich kilkunastu dniach w skali globalnej złożono miliardy życzeń. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ nastąpiła - jak co roku o tej porze - swoista kumulacja okazji.
Proszę pozwolić, że rozpocznę od pewnej opowiastki, której już sam tytuł: "O delegacji pasterzy" mnie zaintrygował.
Ostatni dzień roku - najlepszy moment na znalezienie siebie samego wśród 366 dni. Bo człowiek gubi się w czasie zapominając, że czas jest dla niego szansą na piękniejsze i mądrzejsze życie.
Końcówka starego roku, to zazwyczaj czas rozmaitych podsumowań i sporów. Ekonomiczny progres czy regres? Konstytucja łamana, czy przestrzegana?
Od czasu do czasu, zwykle na przełomie kończącego się roku i tego, który zajmuje jego miejsce, staję przed szczególnym zadaniem.
Jeszcze tak na dobre nie ochłonęliśmy z radości narodzin Jezusa i nie uświadomili sobie, co one przynoszą, a już stajemy oko w oko ze śmiercią Szczepana.
Kiedy ktoś mnie pyta jakie były najszczęśliwsze dni mojego życia, mówię bez zastanowienia – urodziny moich synów.
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07