107,6 FM

Św. Jan Boży

Gonimy za adrenaliną. Pragniemy czegoś ekscytującego. Jakże dobrze rozumiał to dzisiejszy patron.

Gonimy za adrenaliną. Pragniemy czegoś ekscytującego. Jakże dobrze rozumiał to dzisiejszy patron. On także chciał życia pełnego przygód i postawił na swoim kosztem wszystkich, których spotkał na swojej drodze. Rodziców, bo goniąc za tym, co niezwykłe uciekł z domu. Dobrodziejów, którzy przyjęli go pod swój dach i usynowili, bo wyruszył na wojnę. Kompanów z wojska, bo sam jeden ruszył z szarżą na wroga zostawiając ich w tyle. Tak, całym światem Jana Bożego był on sam. Było tak nawet wtedy, gdy prowadził badania w Afryce, budował twierdzę w Ceucie, sprzedawał książki w Grenadzie. Dopiero św. Jan z Avila swoim odpustowym kazaniem z dnia 20 stycznia 1538 roku, otworzył mu oczy na drugiego człowieka i na Boga. I to jak otworzył! Jan Boży doznał takiego wstrząsu, że trafił do azylu dla obłąkanych. To tam, dosłownie przykuty do ściany, zdany na łaskę innych, skonfrontowany z ogromem ludzkiego cierpienia, miał czas na refleksję nad swoim życiem. Kiedy w końcu Jana Bożego wypuszczono na wolność, był już innym, świętym człowiekiem. To znaczy nadal pociągało go życie na krawędzi, ale odtąd zaczął je realizować w służbie cierpiącemu bliźniemu. Nie jednemu, nie dwóm, ale od razu 47, bo tyle łóżek zmieściło się w założonym przez niego pierwszym zakładzie miłosierdzia. Cóż, św. Jan Boży nigdy nie lubił półśrodków. Ale tym razem jego brawura swoje źródło miała w miłości Chrystusa, dlatego przyniosła dobre owoce: podwaliny zakonu szpitalnego zwanego "dobrymi braćmi – bonifratrami" oraz nowożytnego systemu ochrony zdrowia.

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy