Inwazja Rosji na Ukrainę nie przedefiniuje myślenia geopolitycznego Europy zachodniej; wzrost znaczenia Polski i państw środkowoeuropejskich mógłby sprawić, że atrakcyjność Rosji jako partnera spadnie - powiedział PAP.pl europoseł PiS prof. Ryszard Legutko.
Legutko w rozmowie w studio PAP.pl podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu w środę pytany był, czy inwazja na Ukrainę może na stałe przedefiniować geopolityczne myślenie europejskich elit i państw Europy zachodniej; w odpowiedzi ocenił, że nie.
"Rosjanie już różne rzeczy robili - najpierw Sowieci, potem Rosja - czy to w Czeczenii, tam było coś nawet w rodzaju ludobójstwa, Gruzja... myślę, że nie zmieni. Ważnym czynnikiem w Europie Zachodniej jest nastawienie antyamerykańskie - wolą Rosję od Ameryki, Amerykanów nie lubią i nie chcą tej amerykańskiej protekcji i amerykańskiego parasola. Dla nas brzmi to dziwnie, ale tak jest. Nie sądzę, jestem nawet pewien, że nie dojdzie do żadnej zasadniczej reorientacji" - powiedział europoseł.
Jak dodał, niemiecko-francuskie przywództwo w Europie "okazało się katastrofą". "Oni po tej porażce, po tym dorobku chcą mieć jeszcze więcej władzy. To jest niebywałe - powinniśmy odejść od niemiecko-francuskiego przywództwa, oni się po prostu nie nadają" - zaznaczył prof. Legutko.
Pytany, co może doprowadzić do zmiany myślenia geopolitycznego na zachodzie Europy, Legutko odparł, że w scenariuszu wzmacniania Polski i państw Europy Środkowo-Wschodniej atrakcyjność Rosji "jako wielkiego i silnego partnera" by spadła. "Zmieniłaby się architektura polityczna Europy; to jest jedna droga. Natomiast pokładanie nadziei w tym, że nagle zachodni Europejczycy dostrzegą zagrożenie rosyjskie - ja tego nie widzę i nie oczekuję" - ocenił Legutko.
"Trzeba się wyrwać z takiej dwoistości, która jest konsekwencją II wojny światowej i zimnej wojny - że z jednej strony jest Europa zachodnia, a z drugiej Rosja i w środku takie kraje, z których część należy do Unii, część nie, ale to są partnerzy drugiej kategorii" - mówił.
Pytany o obecne relacje Polski z Węgrami Legutko stwierdził, że formatem, który powinien być rozwijany i wzmacniany jest Grupa Wyszehradzka. "Węgry są tego częścią. Gdybyśmy mieli się obrażać na partnerów, którzy z różnych względów flirtują z Rosją, to przede wszystkim powinniśmy się obrazić na Niemcy czy Francję. Na Węgrów się łatwo obrażać, bo to jest łatwy kraj, każdy może sobie pozwolić. Myślę, że gdyby Unia Europejska nie prowadziła tej zimnej wojny z Węgrami, to Węgry nie prowadziłyby tej dziwnej gry z Rosją" - ocenił.