Niemiecki kanclerz Olaf Scholz będzie kontynuować politykę swojej poprzedniczki Angeli Merkel i Niemcy nie wyślą Ukrainie obiecanego uzbrojenia - powiedział w telewizji TSN ukraiński ekspert wojskowy Ołeh Żdanow.
Według niego Scholz dołoży wszelkich starań, żeby niemiecka broń nie trafiła na Ukrainę. - Moim zdaniem wątpliwe jest otrzymanie niemieckich dostaw. Najprawdopodobniej jest to polityka samego Scholza. Zapewne nie może się do tego przyznać publicznie, lecz skrycie kontynuuje politykę Angeli Merkel.
Niedawno gazeta "Bild" wprost oskarżyła Merkel i Scholza o pranie rosyjskich pieniędzy. Dlatego wydaje mi się, że Scholz zrobi wszystko, żeby broń nie trafiła na Ukrainę.
- Nie będzie to dla nas cios śmiertelny, ale na pewno bolesny. Będziemy musieli rekompensować ten brak dostawami w ramach Lend-Lease (amerykańskiej ustawy umożliwiającej szybsze przekazywanie pomocy wojskowej Ukrainie) lub pomocą wojskową od innych krajów Zachodu - powiedział Żdanow.
Przeczytaj też: Doradca prezydenta Zełenskiego: Rosja przygotowuje aneksję wschodu i południa Ukrainy
Dodał, że Niemcy udzielają Ukrainie jedynie pomocy finansowej. - Oprócz pieniędzy nic do nas (z Niemiec) nie dociera. Jest trochę pomocy humanitarnej, ale zasadniczo otrzymujemy jedynie pomoc finansową.
Niemcy tak jakby "wykupują się" tymi pieniędzmi. Kwoty są rzeczywiście znaczące, lecz o wiele bardziej potrzebna jest nam broń.
- Obiecali Gepardy - to broń do obrony przeciwlotniczej, która jest nam niezbędna, ponieważ rosyjskie lotnictwo jest bardzo aktywne i zadaje nam duże straty. Ale ani Gepardy, ani Leopardy (czołgi) - całe to "niemieckie zoo", jak ja to nazywam, do nas nie dotarło - podkreślił ekspert.