Jedyne katolickie Radio Marija w Kijowie cały czas nadaje mimo wojny - nie było ani jednego dnia przerwy. "Czasami musimy nocować w rozgłośni, bo nadajemy całą dobę, a jest godzina policyjna" - opowiada PAP siostra Lucyna Grząśko, jedna z osób prowadzących radio.
Kijowskie Radio Maria nadaje od 11 lat, można je odbierać w 12 miastach Ukrainy. Należy do rodziny rozgłośni o tej nazwie w 80 krajach świata.
Siostra Lucyna Grząśko ze Zgromadzenia Służebnic Ducha Świętego, która jest od 10 lat związania z rozgłośnią, zapewnia w rozmowie z PAP, że kijowskie radio nie ma dziś nic wspólnego z toruńskim Radiem Maryja, choć przyznaje, że wspólne są korzenie obu rozgłośni, bo kiedyś Radio Maryja także należało do tej samej, powołanej we Włoszech rodziny rozgłośni.
Radio nadaje całodobowo, co, jak zaznacza siostra Lucyna, umożliwia słuchanie go w różnych krajach, niezależnie od strefy czasowej.
Rozgłośni, jak przekonuje siostra Lucyna, słuchają oczywiście głównie katolicy czy grekokatolicy. Ostatnio jednak słucha też wielu prawosławnych, co wiadomo, bo często np. w nocy dzwonią do radia i dziękują, że ono jest i że nadaje. "To jest radio poruszające kwestie ducha, a na Ukrainie jest wielka potrzeba takich programów, zwłaszcza ostatnio, po wybuchu wojny" - przekonuje siostra Lucyna.
Po wybuchu wojny rozgłośnia nieco zmieniła swoją ramówkę, ograniczając liczbę transmitowanych mszy świętych, ale wprowadzając za to nowe audycje, poświęcone skutkom wojny, potrzebnej pomocy itp. Siostra Lucyna przyznaje, że teraz w czasie wojny ludzie szczególnie cenią sobie osobisty kontakt, który jest możliwy dzięki telefonom do radia i możliwość wymiany tą drogą doświadczeń.
Inne problemy związane z wojną to np. konieczność nocowania w rozgłośni, z powodu trwającej między godz. 22 a 6 godziną policyjną. W sumie radio robi praktycznie tylko kilka osób, którzy zmieniają przed mikrofonem. Przed wojną stałych pracowników było 10 osób, ale teraz zostały tylko dwie etatowe osoby. Reszta to wolontariusze.
W tej chwili Radio Marija jest jedyną rozgłośnią katolicką nadającą w Kijowie i jedyną rzymskokatolicką w całej Ukrainie. Od początku istnienia, przyznaje siostra Lucyna, rozgłośnia musi bardzo uważać na ukraiński urząd zajmujący się kontrolą wypełniania licencji. Podstawowym warunkiem jest np. nadawanie w języku ukraińskim. "Dochodziło czasem do zabawnych sytuacji. Kiedyś nadawaliśmy modlitwę różańcową, a słuchał nas kontroler. Następnego dnia dzwoni do naszego dyrektora i mówi: +Wasze radio źle pracuje, bo ciągle powtarzano tę samą modlitwę+" - opowiada siostra Lucyna.
Radio wynajmuje pomieszczenia na terenie jednego z kościołów katolickich na lewym brzegu Dniepru. Utrzymuje się dzięki różnym indywidualnym dotacjom, które ze zrozumiałych powodów nieco się zmniejszyły w czasie wojny. "Kiedyś w ramach pomocy żywnościowej dostaliśmy parówki i przez miesiąc żywiliśmy się tylko nimi. Po miesiącu nie mogłam patrzeć na parówki" - opowiada s. Lucyna. "Ale jak się kładłam spać, cieszyłam się, że mam dach nad głową i nie muszę ukrywać się w metrze, tak jak wielu ludzi" - dodaje.