Dzisiejszy patron jest z całą pewnością rozpoznawalny, choć od jego śmierci, gdzieś na końcu świata w odległej Syrii, minęło ponad 1500 lat.
Dzisiejszy patron jest z całą pewnością rozpoznawalny, choć od jego śmierci, gdzieś na końcu świata w odległej Syrii, minęło ponad 1500 lat. Kto nie znałby przecież słynnego Szymona Słupnika, świętego pokutnika, który niemal 40 lat swojego życia spędził na wznoszącej się z roku na rok coraz bliżej nieba niewielkiej platformie. Już w jego czasach taka forma ascezy robiła tak duże wrażenie na wierzących i niewierzących, że Szymon Słupnik, którego data narodzin pozostaje nieznana, odchodził z tego świata dnia 28 sierpnia 459 roku żegnany przez tłumy wiernych pod przewodnictwem patriarchy Antiochii, sześciu biskupów i gubernatora cesarskiego. Nieosiągalny gigant umartwienia i pokuty. Nieosiągalny? To zależy tylko od tego, jak zdefiniujemy termin pokuta. Jeśli użyjemy tutaj słowa, które występuje w greckim przekładzie Pisma Świętego, to św. Szymon Słupnik, wielki pokutnik, stanie się nam bardzo bliski. Bo pod wywodząca się z łaciny pokutą, którą utożsamiamy z jego nieludzkimi wręcz umartwieniami, znajdziemy dostępną każdemu z nas grecką 'matanoię'. Przemianę. Nawrócenie. Które dokonywane każdego dnia od nowa, mozolnie – niczym wznoszona z roku na rok kamienna platforma Szymona - wyrywa nas z okowów ziemi i przybliża niebu.