20 listopada sługa Boży ks. Jan Macha zostanie ogłoszony błogosławionym. Postać śląskiego męczennika przybliża dodatek do nowego wydania „Gościa”.
Jan Franciszek Macha święcenia kapłańskie przyjął w 1939 roku. Trzy lata później, w nocy z 2 na 3 grudnia 1942 roku, został ścięty na gilotynie w katowickim więzieniu przy ul. Mikołowskiej.
„Wydany przez okupacyjny sąd wyrok śmierci był karą za zdradę stanu, która polegała na duchowej i materialnej pomocy pozbawionym środków do życia rodzinom, których mężowie, ojcowie i synowie zostali aresztowani, rozstrzelani lub wywiezieni do obozów koncentracyjnych za stawianie oporu niemieckiemu okupantowi. Błogosławiony wkrótce ksiądz Jan potrafił przezwyciężyć strach i poświęcić własne bezpieczeństwo, a nawet – jak się później okazało – życie, by nieść pomoc ludziom jej potrzebującym” – przypomina w artykule wstępnym do dodatku „Gościa” Wiesława Dąbrowska-Macura.
Teksty, z których składa się nasz dodatek (GN nr 45), przybliżają osobę błogosławionego wkrótce kapłana i opowiadają o jego drodze do świętości.
W środku m.in.:
Relator w procesie beatyfikacyjnym ks. Machy, o. prof. Zdzisław J. Kijas w rozmowie z Andrzejem Grajewskim odpowiada m.in. na pytanie, czy ważnym argumentem na rzecz świętości ks. Jana były jego listy pisane z więzienia w Mysłowicach i Katowicach.
Śląski męczennik po beatyfikacji stanie się patronem Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego. Zapytaliśmy kleryków, czym inspiruje ich Hanik.
O kapłanie, który przygotowywał na śmierć ks. Jana Machę oraz innych polskich patriotów oczekujących na ścięcie w katowickim więzieniu, pisze Andrzej Grajewski.
Z kolei o tym, jak mówić młodym ludziom o świętości i sensie męczeństwa, oraz dlaczego ks. Jan Macha może być patronem młodzieży, opowiada ks. dr Sebastian Mandrysz.
O męczenniku można próbować opowiadać na różne sposoby. Spektakl „Oliwny balsam – męczeństwo ks. Jana Machy” zmusza do spojrzenia na ofiarę tego kapłana przez pryzmat ostatnich godzin jego życia. Pisze o tym Marta Sudnik-Paluch w teście „Ksiądz Macha w teatrze”.