Sala sportowa ośrodka Caritas w Rybakach stała się dla szermierzy na wózkach miejscem przygotowań do Paraolimpiady w Tokio.
Godziny ciężkich treningów, wszystko po to, by powtórzyć sukces z Londynu, gdzie Grzegorz Pluta wywalczył olimpijskie złoto.
- Trzeba chcieć żyć i mieć odwagę na marzenia. Nie można przekreślać siebie na początku niepełnosprawności. Spotykam wiele osób, które do życia wracają po latach wegetacji na wózku. Nagle wychodzą z domów i dostrzegają, ile lat zmarnowały na użalanie się nad sobą i zaczynają walczyć o siebie - uważa paraolimpijczyk.
W 1998 r. Grzegorz miał wypadek samochodowy, w wyniku którego złamał kręgosłup. - Miesiące rehabilitacji i we mnie myśl, że przecież moje życie się nie skończyło, muszę zawalczyć o siebie. Już rok później grałem w koszykówkę na wózkach, a w 2005 r. wybrałem szermierkę, żebym sam odpowiadał za swoje wyniki, osobiście był odpowiedzialny za porażki i sukcesy - wspomina Grzegorz Pluta.
Już w 2008 r. zakwalifikował się na igrzyska do Pekinu, jeszcze bez podium. Uczestniczył tez w igrzyskach w Londynie. - Skoncentrowałem się na starcie. Dopiero później na innych radościach - śmieje się paraolimpijczyk. To pozwoliło mu na osiągnięcie życiowego sukcesu, zdobycie olimpijskiego złota w szabli. Igrzyska w Rio de Janeiro zakończył tuż za podium, zajmując czwarte miejsce.
- Duży niedosyt… Teraz mam mocne postanowienie, zdobycie kolejnego medalu - mówi. - Przygotowania trwają. Akredytacje olimpijskie odebrane. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wylatuję do Tokio 17 sierpnia. Pierwszy start 25 w mojej koronnej broni, w szabli. Jadę z postanowieniem, że wrócę z medalem - dodaje.