Człowiek wielkiej wiary i pasji. Oddany bezgranicznie swoim uczniom pedagog i szukający dobra współpracowników dyrektor. Oddychał relacjami z innymi ludźmi. Dyrektor LO im. bł. ks. Archutowskiego pozostawił po sobie wiele dobra.
Gabinet dyrektorski Tomasza Kowalczyka miał zawsze otwarte drzwi, a on sam był zawsze chętny na spotkanie i rozmowę. Nawet jeśli ktoś tylko przechodził obok.
- Mam w oczach scenkę z jakiegoś momentu, kiedy w szkole było wyjątkowo dużo rzeczy do zrobienia. Dyrektor spędzał w niej całe dnie, piętrzyły się zadania i terminy. A on wtedy umiał wyjść do ucznia, który grał sobie na pianinie na szkolnym korytarzu, żeby pograć z nim przez chwilę na cztery ręce. Bo to właśnie jest ważne - przypomina sobie Elżbieta Kożuchowska.
- Wiedziałem, że nie jest to sportowa szkoła. Mimo to, gdy w drugiej klasie wpadłem na pomysł założenia szkolnej drużyny, dostałem "błogosławieństwo" dyrektora na założenie klubu. Zawsze mogłem poprosić go o wsparcie: finansowe czy mentalne. Nawet jeśli chodziło o wynajem szkolnej hali. Bardzo nas dopingował i wspierał, podkreślając, że nie wyniki są najważniejsze, a relacje międzyludzkie, które tworzymy w drużynie. Zastosowaliśmy tę taktykę, a wyniki przyszły same. Bez jego impulsu na początku powstawania drużyny, nie byłoby niczego. Dziś FC Dziki z Lasu to 23 chłopaków. I jestem pewien, że będziemy dalej realizować wizję, którą zarażał nas dyrektor - opowiada absolwent liceum Kazimierz Koper.