Myśl wyrachowana: Każdy może uważać się za papieża, ale Boga tym nie przekona.
Błazen Stańczyk odkrył, że w Polsce mamy najwięcej lekarzy, bo gdy wystąpił z obwiązaną gębą, każdy udzielał mu porad medycznych. Dziś prawdopodobnie odkryłby, że najwięcej mamy teologów, bo gdzie się człowiek ruszy, słyszy opinie na temat postaw i sposobów przyjmowania Komunii albo rozważania na temat związku COVID-a z producentami chipów, wrogami Kościoła i ludzkości. Co ciekawe, za ekspertów władnych „wystawiać recepty” uważają się tu wszyscy.
„Coś złego zaczęło się dziać w Kościele. Teksty, postawy papieża, również wzbudzają głębokie zaniepokojenie” – napisała w komentarzu na moim profilu FB pani Anna. Przed nią i po niej coś podobnego napisali liczni komentatorzy. I wciąż piszą, wypowiadając się o sprawach teologicznych pewnie i arogancko jak Greta Thunberg o ekosystemie.
Oczywiście to prawda, że w Kościele zaczęło się dziać coś złego – grzech. Ale to się zaczęło równo z Kościołem, a nie teraz. Jezus dokładnie wiedział, co będzie. Zanim zmarł za wszystkie podłości świata, zobaczył je w Ogrójcu. Wiedział, że Kościół nie będzie strefą moralnej czystości, tylko wspólnotą grzeszników, a jednak go założył. Każdy ma w nim swoje miejsce – od papieża po ministranta na stażu. Problem powstaje, gdy ministrant, poznawszy tajniki używania dzwonków, zaczyna pouczać papieża, co ma mówić i jak kierować Kościołem.
Ostatnio modny w sieci jest cytat jednego z biskupów, który miał powiedzieć, że „posłuszeństwo w Kościele to nie jest ślepe posłuszeństwo”. Oczywiście to prawda, bo katolik ma za wzorem Chrystusa wybierać posłuszeństwo świadome, a nie ślepe. Ale kontekst, w jakim używany jest ten cytat, jasno pokazuje, że w imię „nieślepego posłuszeństwa” chodzi tam o odmowę posłuszeństwa w ogóle.
„Ja jestem tylko prostą kobietą, ale to mówi Matka Boża” – napisała mi pewna pani, uzasadniając swój sprzeciw wobec władz kościelnych. I załączyła jakiś tekst z rzekomych objawień, w których „Maryja” mówiła rzeczy sprzeczne z nauczaniem Kościoła.
Otóż to. Każdy wizjoner ważniejszy dziś niż Kościół, choćby nadawał ze szpitala psychiatrycznego.
Manifestowanie wyższości nad władzą kościelną, recenzowanie jej i wzywanie do buntu jest zapewne skutkiem upowszechnienia internetu, w którym każdy może gadać, co chce. W efekcie jedni gadają, a inni widząc, że tak można, nie chcą być gorsi i też gadają, tylko jeszcze bardziej bezczelnie.
Oczywiście każdemu wolno. Bo wszystko wolno. Tylko, jak mówi apostoł, nie wszystko przynosi korzyść.