Szybkie testy na obecność koronawirusa, które dadzą wynik w ciągu 90 minut, będą od przyszłego tygodnia stosowane w brytyjskich szpitalach i domach opieki - ogłosił w poniedziałek minister zdrowia Matt Hancock.
Testy te mogą wykrywać również obecność sezonowej grypy oraz innych pokrewnych chorób. Dzięki nim ma zostać osiągnięty cel wyznaczony przez premiera Borisa Johnsona w ramach przygotowań do drugiej fali epidemii, jakim jest zwiększenie do października możliwości brytyjskich laboratoriów do poziomu 500 tys. testów dziennie. Obecnie wynoszą one 338 tys. testów dziennie.
"Wykorzystujemy najbardziej innowacyjne technologie dostępne do walki z koronawirusem. Miliony nowych szybkich testów koronawirusowych dadzą wyniki na miejscu w mniej niż 90 minut, co pomoże nam natychmiast przerwać łańcuchy transmisji. Fakt, że testy te są w stanie wykryć grypę, jak również Covid-19, będzie niezwykle korzystny, gdy będzie zbliżać się zima, dzięki czemu pacjenci będą mogli stosować się do właściwych rad, aby chronić siebie i innych" - oświadczył Hancock.
Jak podkreślono, szybkie testy, które dostarczone będą przez dwie niezależne od siebie firmy, nie wymagają tego, by wykonywane były przez wyspecjalizowany personel, co tym bardziej przyspieszy proces. Obecnie w przypadku testów przeprowadzanych w szpitalach ok. 90 proc. wyników otrzymywanych jest w ciągu 24 godzin, ale w przypadku wykonywanych w mobilnych punktach pobierania próbek bądź zestawów wysyłanych pocztą, tylko połowa wyników jest uzyskiwana w takim samym okresie. To razem oznacza, że w około jednej trzeciej wszystkich testów wynik jest dopiero w trakcie następnej doby. Szybsze uzyskiwanie wyniku jest według brytyjskiego rządu kluczowe dla zatrzymywania dalszego przekazywania choroby przez zakażone osoby.
Szybkie testy mają też umożliwić regularne testowanie wszystkich pensjonariuszy i pracowników domów opieki, nawet jeśli nie wykazują oni symptomów choroby. Brytyjski rząd zapowiadał, że stanie się to przed końcem lipca, ale przesunięto ten termin na wrzesień.