Te nadzieje, niepokoje, wieloletnie oczekiwanie. To znoszenie kpin ze strony otoczenia – że niby tacy święci, a coś jakby Pan Bóg o nich zapomniał.
Ten cud narodzin, których już nikt się nie spodziewał. Ta radość rodzicielstwa, ale też wszystkie nieprzespane noce. I ta zgoda na to, by ich syn był w pierwszym rzędzie dzieckiem Boga. Tak, dzisiejsi święci, Elżbieta i Zachariasz, nie mieli łatwej drogi do bycia rodzicami. Ale też wszystko wskazuje na to, że innej życiowej drogi nie mieli. Więcej, sami stali się drogą, po której przyszedł ten, który przygotował drogę Panu. Głos wołającego na pustyni. Według najstarszych tradycji Kościołów Wschodnich, św. Elżbieta zmarła na pustyni, na której schroniła się ze św. Janem przed szukającymi ich żołnierzami Heroda. Św. Zachariasz, miał umrzeć wcześniej, między świątynią a ołtarzem. Odmówił bowiem zdradzenia informacji, gdzie ukryła się jego żona i cudownie narodzone dziecię. Bo dla Heroda fakt, że starzy ludzie stali się rodzicami był tak samo podejrzany, jak opowieści o gwieździe, która wskazywała miejsce narodzin króla królów. I tak z naszej ludzkiej perspektywy historia św. Elżbiety i Zachariasza skończyła się zanim na dobre zaczęła. Dramat? Tylko z ludzkiej perspektywy. Tylko wtedy, gdy św. Jana potraktujemy dosłownie jako jednego z tysięcy małych chłopców. Wtedy śmierć rodziców będzie niezrozumiała i okrutna. Ale jeżeli spojrzymy na całe życie św. Elżbiety i Zachariasza z perspektywy nieba, to okaże się że ich śmierć jest zwycięstwem i ukoronowaniem długiej życiowej wędrówki do Boga. Spędzili ze sobą w zgodnym małżeństwie wiele lata w Ain Karem niedaleko Jerozolimy. Oboje byli sprawiedliwi. Oboje pobożni. Może nieco różnili się w kwestii zwiastowanego potomka, ale jakże to było ludzkie. Św. Zachariasz był po prostu po męsku praktyczny, dlatego późne ojcostwo nie mieściło mu się w głowie. Św. Elżbieta wykazała się za to w tej sprawie, jak to kobieta, większym wyczuciem. Ale dopiero w chwili narodzin św. Jana ich życie stało się spełnione. I nie dlatego, że spełnia nasze życie potomek. Najlepiej męski. Ich życie okazało się spełnione, bo spełnili w nim swoją życiową misję. Wolę Bożą. Dlatego ich historia znalazła się w Piśmie Świętym. W której jego części o niej czytamy? Oczywiście w Ewangelii św. Łukasza.