Dzisiaj kościół wspomina dziadków. I to nie byle jakich, bo samego Pana Jezusa ze strony Maryi. Co prawda Nowy Testament milczy w ich kwestii, wymieniając jedynie imię Heli w rodowodzie Jezusa, ale skoro Wcielenie Bożego Syna miało być pełne, to przecież musiał mieć jakiś dziadków
Dzisiaj kościół wspomina dziadków. I to nie byle jakich, bo samego Pana Jezusa ze strony Maryi. Co prawda Nowy Testament milczy w ich kwestii, wymieniając jedynie imię Heli w rodowodzie Jezusa, ale skoro Wcielenie Bożego Syna miało być pełne, to przecież musiał mieć jakiś dziadków. Co o nich wiemy, skoro milczą o nich kanoniczne teksty? Okazuje się, że całkiem sporo. Musimy tylko wziąć do ręki apokryf - datowaną na 150 rok „Protoewangelię Jakuba”. To tam przeczytamy, że Anna pochodziła z rodziny kapłańskiej z Betlejem, a Joachim z zamożnej i znakomitej rodziny z Galilei. Oboje żyli pobożnie, ale nie mieli dziecka. Pewnego dnia, będąc już w podeszłym wieku, Joachim w akcie desperacji udał się na pustkowie i tam przez 40 dni pościł oraz modlił się o Boże miłosierdzie. Wtedy zjawił mu się anioł i zwiastował, że jego prośby zostały wysłuchane, gdyż jego małżonka Anna da mu Dziecię, które będzie radością ziemi. Tak też się stało. Dalszy ciąg tej historii jest nam znany. No może z wyłączeniem tego fragmentu, że zaraz po urodzeniu się Maryi, spełniając uprzednio złożony ślub, rodzice ofiarowali swą Jedynaczkę na służbę w świątyni i tam też zamieszkała jako trzylatka. Dziś może nam się to wydawać okrutne, ale 2000 lat temu było to opatrznościowe. W końcu rodzice Maryi, a dziadkowie Pana Jezusa, byli podeszli wiekiem. Joachim prawdopodobnie nie doczekał nawet tego momentu. Tak, świątynia była najlepszym miejscem dla tego dziecka, które - jak pamiętamy - od urodzenia wolne było od pierworodnego grzechu. Kto jak kto, ale Maryja w świątyni miała prawo czuć się jak u siebie w domu. Zresztą dzisiaj w miejscu, gdzie stał dom dziadków Pana Jezusa, również znajdziemy świątynię. Konkretnie kościół pod wezwaniem św. Anny i Joachima. Trzeba tylko udać się do Jerozolimy, w okolice dawnej sadzawki Betesda. Ale jeżeli nie jest nam chwilowo po drodze do Ziemi Świętej, to zawsze św. Anna czeka na nas z otwartymi rękami na górze swojego imienia niedaleko Opola. To sanktuarium należy zresztą do najsłynniejszych w świecie - tak dalece, że figura św. Anny doczekała się uroczystej koronacji papieskimi koronami 14 września 1910 roku. Czy wiecie państwo, jak nazywana jest od tej figurki św. Anna i skąd wzięła się ta nazwa? Cudowna figura św. Anny przedstawia ją piastującą dwoje dzieci: Maryję, której była matką, i Pana Jezusa, dla którego była babką. Stąd nazywana bywa św. Anną Samotrzecią.