Jestem przekonany, że jeśli wygramy wybory, to uchwalimy związki partnerskie; klimat społeczny się zmienił, Polska dojrzała do związków partnerskich, społeczeństwo przyzwyczaja się do tego, że to jest coś normalnego - mówił lider PO Grzegorz Schetyna w wywiadzie dla "Newsweeka".
W wywiadzie dla "Newsweeka" Schetyna był pytany, jaki - poza odebraniem władzy PiS - PO ma pomysł na Polskę. "Proponujemy państwo solidarne, ale takie, w którym napędzają kraj głównie ci, którzy pracują. Państwo pomocy rodzinie, ale świadome, że są różne modele rodziny, od samotnej matki z dzieckiem zaczynając. Państwa dumne z tradycji, ale patrzące w przyszłość. Promujące patriotyzm, ale nie nacjonalizm. To jest ten wielki wybór, który proponujemy Polakom" - mówił lider PO. Zapowiedział, że konkretne propozycje zostaną przedstawione przed wyborami parlamentarnymi.
"Dzisiaj mamy takie projekty, np. projekt znoszący dyskryminację podatkową dorabiających sobie emerytów. Praca musi się opłacać. Trzynasta emerytura to był nasz pomysł skierowany do ludzi, którzy będą z własnego wyboru dłużej pracować" - podkreślił lider PO.
Jego zdaniem, program PO to "cały system polityki społecznej", a PiS-u to "transfery socjalne". "Oni to robią po to, żeby kupić wyborców" - stwierdził. "Nigdy nie będę populistą, a PO patią populistyczną. W wyścigu z PiS chodzi o to, żeby transfer pieniędzy publicznych trafiał do tych, którzy naprawdę tego potrzebują. A dziś tak nie jest, milionerzy dostają 500 plus" - wskazał Schetyna.
Dopytywany, czy chce wprowadzić próg dochodowy dla 500 plus, stwierdził, że nie chce tego dziś przesądzać. "Ale jeśli wygramy wybory to Polacy muszą mieć pewność, że pieniądze trafiają do naprawdę potrzebujących" - zapowiedział
Schetyna podkreślił też, że PO zawsze będzie stawać w obronie słabszych. "Przed kampanią samorządową ustaliliśmy, że Rafał Trzaskowski podpisze deklarację LGBT+ po wyborach. W sytuacji, gdy Jarosław Kaczyński zaatakował mniejszości seksualne, zaczął straszyć gejami, seksualizują dzieci, musieliśmy stanąć w obronie mniejszości" - mówił.
Na uwagę, że podczas swoich rządów PO nie zalegalizowała związków partnerskich, Schetyna wskazał, że Platforma była wówczas w koalicji z PSL, które nie było za związkami partnerskimi. "Ale powiem szczerze - ten temat nie był naszym priorytetem. Jednak sprawa wróci po wyborach i jestem przekonany, że jeśli wygramy, to uchwalimy związki partnerskie" - zadeklarował.
"Klimat społeczny się zmienił, Polska dojrzała do związków partnerskich, społeczeństwo przyzwyczaja się do tego, że to jest coś normalnego. Przecież w większości będą z tego korzystać pary heteroseksualne" - dodał szef PO.
Zaznaczył, że nie jest zwolennikiem koncepcji przedstawionej niedawno przez wiceprezydenta Warszawy Pawła Rabieja, "że najpierw są związki partnerskie, później małżeństwa, a na końcu adopcje dzieci przez pary homoseksualne". "Jestem za związkami partnerskimi, bo to ułatwi parom, także homoseksualnym, codzienne funkcjonowanie. Ale nie ma oczekiwań, żeby robić kolejne kroki. Jeżeli koś mówi o adopcji dzieci przez pary homoseksualne to skutecznie utrudnia wprowadzenie związków partnerskich. Bo daje takim ludziom, jak Kaczyński argumenty do ataku" - mówił Schetyna.