Mysłowice dalej mają problem. Wciąż nie postępu w walce z odpadami w Brzezince.
Składowisko odpadów w Mysłowicach foto / UM Mysłowice Od połowy ubiegłego roku prywatny przedsiębiorca składuje tam niebezpieczne odpady. Prezydent Mysłowic, Dariusz Wójtowicz poinformował, że zgodę na taką działalność wydał jeszcze jego poprzednik, Edward Lasok. Firma, po dwóch spotkaniach z przedstawicielami Urzędu Miasta, zobowiązała się do stopniowej likwidacji składowiska. Póki co jednak odpady nie zniknęły - alarmuje prezydent Dariusz Wójtowicz:
W tej sprawie miasto zwróciło się o pomoc do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Prezydent Wójtowicz zaapelował również pisemnie do Ministerstwa Środowiska o zmianę przepisów. W jego ocenie obecne regulacje nie dają miastom narzędzi do walki z procederem składania niebezpiecznych odpadów.
Tymczasem policja apeluje by sprawdzać dokładnie komu wynajmujemy ziemię lub halę. Funkcjonariusze notują coraz więcej przypadków firm-oszustów. Przywożą one na wynajmowane tereny niebezpieczne substancje i... znikają. Z problemem zostaje wynajmujący, który zgodnie z obowiązującym prawem musi zutylizować toksyczne śmieci. A rachunki za taką usługę mogą sięgać nawet miliona złotych - tłumaczyła Sonia Kepper z sosnowieckiej Policji:
Przypadki składowania niebezpiecznych substancji odkryto w ostatnim czasie między innymi: w Bytomiu, w Żorach czy w Mysłowicach.