Narodziła się przy domu zakonnym sióstr elżbietanek we Wrocławiu. Co roku przed Bożym Narodzeniem kilkadziesiąt młodych osób, dziewcząt i chłopaków, przygotowuje… kilka tysięcy pierników, które otrzymają chorzy, ubodzy, bezdomni.
Około 60 młodych (a chętnych byłoby jeszcze więcej) przyjechało na ul. św. Józefa na wrocławskim Ostrowie Tumskim już w piątek - z różnych stron Dolnego Śląska i nie tylko. Powitali ich studenci z DA „Wawrzyny” prezentując przygotowaną przez siebie sztukę teatralną.
- Spotkanie nosi nazwę „Serce z piernika czy pierniki z serca?”, bo młodzi chcą dzielić się z innymi swoją pracą, radością, sercem - mówi koordynująca przedsięwzięcie s. Maria Czepiel. Wyjaśnia, że pomysł na pierniki zrodził się przy… bułeczkach.
- Od ponad 15 lat z okazji dnia św. Elżbiety, naszej patronki, organizujemy spotkanie z cyklu „Młodzi ubogim”, podczas którego przygotowywane są bułeczki dla bezdomnych. Miałyśmy mnóstwo zgłoszeń, wiele osób prosiło, by podobne wydarzenie odbywało się w kolejnym miesiącu. Tak się zaczęło - mówi s. Maria Czepiel.
Zanim młodzi upieką serca z piernika, najpierw mają okazję, by zadbać o swoje własne. Sobotnie przedpołudnie wypełnia program „dla ducha”.
- Jest konferencja, kilka słów o tym, jak robić pierniki „z serca”, jak przygotować się dobrze na przyjście Jezusa, na Boże Narodzenie. Jest możliwość spowiedzi, adoracja Najświętszego Sakramentu… Po obiedzie zabieramy się do pracy - wyjaśnia s. Maria.
Elżbietanki już dwa tygodnie wcześniej przygotowały ciasto - z ok. 30-40 kg mąki i 9 litrów prawdziwego miodu. Miało czas, by dojrzeć.
- Teraz młodzież wycina pierniki, piecze, ozdabia. Gwiazdki, serduszka, choinki, pajace… Przekaże je potem do jadłodajni dla ubogich, bezdomnych, jaka funkcjonuje przy naszym domu. Tuż przed świętami odbędzie się tu dla potrzebujących spotkanie wigilijne, w którym weźmie udział ok. 150 osób - mówi s. Maria.
Cześć pierników w niedzielę po Mszy św. młodzi wręczą osobiście obłożnie chorym osobom w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym. - Idziemy tam ze śpiewem. Nie brak chwil wzruszenia, serdecznych uścisków. Dla obu stron jest to duże przeżycie - mówi s. Maria Czepiel..
Po wielkim pieczeniu i lukrowaniu w sobotni wieczór odbywają się Roraty i „Studnia miłosierdzia” - czas nocnej adoracji Najświętszego Sakramentu, spotkania z Jezusem „w cztery oczy”. Do specjalnej „studni” każdy może wrzucić list z prośbą o miłosierdzie albo z podziękowaniem.
Do młodych zawsze dołącza bp Jacek Kiciński, zaangażowany w posługę bezdomnym i ubogim przy domu elżbietanek.
- Przyjechałem z Chojnowa, dzięki znajomym. Przyjechałem i zauroczyłem się - mówi Marceli, który już trzecie raz pracuje przy piernikach. - Można tu spotkać fajnych ludzi, jest czas na modlitwę, rozmowę z Bogiem, spowiedź, przygotowanie się do świąt. Wcześniej nie umiałem robić pierników, raczej tylko podjadać mamie… Obecnie, można powiedzieć, specjalizuję się w robieniu lukru. Każdy z nas przywozi ze sobą cukier, posypki, różne rzeczy do przyozdobienia pierników.
– Z wieloma osobami, przyjaciółmi, widzimy się raz do roku, na piernikach. Czekamy na to spotkanie - dodaje Daria, która przyjechała do elżbietanek już po raz piąty, spod Kamiennej Góry. - Przyjechałam dzięki informacji od elżbietanek, w pobliżu których mieszkam, z koleżankami ze szkoły. I tak już zostało. Można się tu przez te dwa dni wyciszyć, pomodlić. Piękny jest moment, gdy w niedzielę po Mszy św. idziemy do ZOL-u z pierniczkami. To szczególna chwila.
- Bardzo przekonująca inicjatywa - dodaje o. Robert Pyrka CMF. - W Adwencie mówi się dużo o wrażliwości serca, gotowości do pomocy. I tu mamy taki konkret. Świetna sprawa.
Spotkania dla młodych u wrocławskich elżbietanek odbywają się również w listopadzie (przy bułeczkach) oraz przed Wielkanocą. Organizowane są również dni skupienia dla dziewcząt. Więcej wkrótce w papierowym wydaniu "Gościa Niedzielnego".