Czyli jak rapujący ksiądz trafił do więzienia.
Ksiądz Jakub Bartczak, raper w sutannie, odwiedził osadzonych we wrocławskim Zakładzie Karnym nr 1, by opowiedzieć im, jak Pan Bóg uratował jego życie. Wszystko w ramach programu resocjalizacyjnego "Walka Duchowa". Kapłan nie tylko dał świadectwo, ale także zarapował kilka swoich utworów.
Jak się okazało, część z 30-osobowej grupy więźniów znało księdza z mediów i kojarzyło jego muzykę.
- Jezus uratował moje życie. On jest Bogiem, który ratuje nas z opresji - mówił ks. Jakub. Przedstawił historię swojej młodości, która zaprowadził go do kapłaństwa. Opowiedział o najtrudniejszych momentach, czyli śmierci swoich bliskich.
- Zaliczyłem wtedy dno. Złapałem załamkę i pojawiły się dwie opcje: albo totalnie obrazić się na Pana Boga, albo jeszcze mocniej Mu zaufać. I zaufałem - stwierdził kapłan.
Tłumaczył także osadzonym swój związek z kulturą hip-hop. Ks. Jakub wywodzi się z pierwszego pokolenia polskich raperów.
- Język rapu jest podobny do tego używanego w więzieniu, zawiera w sobie sporo tzw. naleciałości ulicznych, to język potoczny. Dla mnie rap służy głoszeniu Dobrej Nowiny i tym specyficznym językiem ewangelizuję. Chcę tak mówić o Panu Bogu i dlatego trafia to do wielu trudnych środowisk - wyjaśniał raper w sutannie.
Nawiązał on w swoim wystąpieniu do napisanej przez siebie pracy magisterskiej pt. „Blokersi - nowe wyzwanie ewangelizacji”.
- Chodziłem do więzienia jako kleryk. Miałem pragnienie ewangelizować trudne środowiska, bo zdążyłem je poznać - oświadczył.
Wikariusz parafii Sulistrowice pod górą Ślężą mówił osadzonym o tym, że Pan Bóg wysłuchuje człowieka, gdy ten pamięta o Nim i modli się do Niego w najtrudniejszych swoich momentach.
Raper opowiadał również o swojej drodze do kapłaństwa.
- To, że jestem księdzem, zawdzięczam mojemu domowi rodzinnemu, w którym niczego mi nie brakowało. Każdy chce być szczęśliwy, ale to nasze poszukiwanie szczęścia różnie wygląda. Ludzie coraz częściej lubią żyć krótko, ale wesoło, pragną żyć chwilą, stają się lekkoduchami. Dopiero po różnych przeżyciach ta perspektywa im się poszerza, a refleksja pogłębia - tłumaczył ksiądz Jakub.
Podkreślił w swoim wystąpieniu, że Pan Bóg nie działa wstecz, ani też w przyszłości, ale działa tu i teraz.
- Więc teraz powinna zapaść decyzja o zmianie, o zaufaniu Bogu. Obecna chwila jest czasem łaski - zaznaczył kapłan.
Jak stwierdził, są ludzie, którzy mają grzechy wypisane na twarzy, od razu widać po nich zagmatwane życiorysy, jednak serca mogą mieć piękne. A ci, którzy wyglądają na zewnątrz pięknie, a serca mają czarne od grzechu. A Jezus przede wszystkim patrzy na serce.
- Pamiętajmy, że Chrystus nie przyszedł zbawić sprawiedliwych, ale grzeszników - oświadczył ks. Jakub.
Po spotkaniu w więzieniu raper w sutannie podsumował, że łatwiej mu występować przed osadzonymi niż np. przed młodzieżą z gimnazjum.
- Ludzie doświadczeni życiowo, po przejściach, są skupieni, słuchają z uwagą, a gimnazjaliści współcześni wszystko kontestują, podważają i niejednokrotnie wyśmiewają. Dlatego paradoksalnie nie czułem w Zakładzie Karnym aż takiego stresu - mówi ks. Bartczak.
Była także okazja, by zadać parę pytań prelegentowi. Na końcu spotkania wszyscy się pomodlili. Więźniowie przyjęli też Boże błogosławieństwo.