Stąd trzeba zabrać tylko jedną wiadomość: że On zmartwychwstał. Wszystko inne jest wtórne. Franciszkanin opowiada o życiu w bazylice Grobu Pańskiego.
Drugi klucz do kłódki bramy bazyliki od XIII wieku jest w posiadaniu muzułmańskiej rodziny Nuseibeh. Otwieranie i zamykanie drzwi bazyliki jest jednym z elementów „status quo”, które reguluje uprawnienia poszczególnych wspólnot chrześcijańskich w bazylice Grobu Pańskiego. Dobowy tryb życia klasztornego jest wymagający. Pierwszą Mszę św. w grobie odprawia już o 4.30 dyżurujący kapłan zakonnik. Codzienna pobudka o 5.10. O 6.10 pierwsze modlitwy, potem Msza św. i zajęcia w bazylice lub w klasztorze, obiad. Już o 15.50 nieszpory i kompleta, o 16 codzienna procesja w bazylice. Nocne modlitwy zaczynają się kwadrans przed północą i trwają do wpół do pierwszej.
Procesja prowadzona przez franciszkanów wokół edykułu Grobu Bożego Roman Koszowski /Foto Gość Abisyńczycy biją pokłony
- Raz po raz dopada mnie zmęczenie okrutne i bezlitosne. To jest jednak mocny tryb życia zakonnego, wiele pacierzy, dyscyplina codzienna (wszyscy tam chodzimy w habitach!). Ale widok ludzi nawiedzających Boży Grób jakoś nas unosi, nie pozwala myśleć o zmęczeniu - przyznaje o. Dudek. Jakie zajęcia ma podczas dyżuru w bazylice? - Siedzę, stoję, chodzę przy zakrystii i kaplicy Najświętszego Sakramentu, udzielam informacji, proszę ubranych niewłaściwie o nałożenie czegoś na ramiona, o zdjęcie czapek, wytłumaczę kiedy są Msze, udostępnię konfesjonał, by matka mogła nakarmić dziecko, uciszę zbyt głośnego przewodnika. Niektórzy mnie pytają złośliwie czy trzeba mieć doktorat, żeby wskazywać drogę do toalety - snuje opowieść franciszkanin. W bazylice wierni mogą czuwać w nocy, ale trzeba taką chęć zgłosić wcześniej. - Jestem zbudowany pobożnością Koreańczyków, na Mszy św. wszyscy ze złożonymi rękami. Zdziwiłem się jak pobożne są niektóre amerykańskie grupy! Naprawdę buduję się autentycznymi przeżyciami ludzi. U wielu łzy się leją. Widać głębokie przeżycie w czasie modlitwy po komunii. Niezwykły jest też widok Abisyńczyków (wiernych Kościoła etiopskiego - przyp. ak) jak pokłony biją.Najważniejsze jest, że On tu zmartwychwstał i że grób jest pusty. Jeżeli tego się stąd nie wywiezie, to po co tu być. Czasem przyjeżdżają polskie grupy z Sharm El Sheik, przychodzą w obcisłych getrach, w koszulkach, w których, no, pomylony jest przód z tyłem. Do grobu Grek nie wpuści źle ubranego, my do naszej kaplicy też nie, ale na zewnątrz nie ma żadnej straży, która by tego pilnowała. Napisz też, żeby ludzie przywozili Biblię ze sobą. I żeby czytali programy wycieczek do Ziemi Świętej, bo jadą na wycieczkę bez księdza, a potem do nas przychodzą i pytają czy nie mamy księdza, bo chcą mieć Mszę.