Prezydent Donald Trump oświadczył we wtorek, że jego administracja dokłada starań aby zapewnić Ameryce przywództwo w badaniach kosmosu. Ocenił, że "w najbliższej przyszłości polecimy na Marsa". Nie wykluczył też, że powstaną amerykańskie "siły kosmiczne".
Przemawiając do żołnierzy w bazie lotnictwa piechoty morskiej Miramar w Kalifornii, niedaleko San Diego, Trump podkreślił, że jego administracja podjęła największy od lat program rozbudowy amerykańskiego potencjału militarnego.
Dodał, że siły zbrojne USA już zbyt długo musiały "robić coś więcej za mniej" i ten stan rzeczy należy zmienić.
Prezydent wyraził przekonanie, że terenem konfrontacji militarnej "stała się, podobnie jak ziemia, powietrze i woda, również przestrzeń kosmiczna". Dlatego nie wykluczył, że w przyszłości powstaną amerykańskie "siły kosmiczne" (U.S. space force).
"Nie traktowałem tego poważnie, ale powiedzieli mi, że to jest dobry pomysł" - powiedział nieco żartobliwie prezydent. "Być może trzeba będzie tak postąpić" - dodał.
Trump zapowiedział kontynuowanie programu przywracania Stanom Zjednoczonym wiodącej roli w badaniach kosmosu. Priorytetowo będą nadal traktowane przygotowania do załogowego lotu na Marsa, który - według prezydenta - nastąpi "w najbliższej przyszłości".
Zdaniem Trumpa "nie polecielibyśmy na Marsa" gdyby wybory prezydenckie w 2016 r. wygrała jego demokratyczna przeciwniczka Hillary Clinton.
Pomysł powstania sił kosmicznych nie jest nowy. W lipcu 2017 r. Izba Reprezentantów Kongresu uchwaliła powołanie "korpusu kosmicznego" wydzielonego z wojsk lotniczych USA, które zajmują się obecnie również projektami kosmicznymi.
Inicjatywę skrytykował wówczas bardzo energicznie sekretarz obrony James Mattis, którego zdaniem rozproszy to jedynie działania jego resortu.
Trump przebywa we wtorek w Kalifornii, którą odwiedził po raz pierwszy jako prezydent.