5 października przypada wspomnienie św. Faustyny Kowalskiej, depozytariuszki objawień dotyczących Bożego Miłosierdzia, uznawanych za jedno z najważniejszych przesłań dla ludzkości w XX wieku oraz dla żyjących współcześnie.
Jak wartości duchowe, które znamy z kart „Dzienniczka” wprowadzane były przez przyszłą świętą w codziennym życiu, w kontakcie ze znaczącymi dla niej osobami? Niedawna wystawa „Listy św. Siostry Faustyny”, zorganizowana 14 sierpnia w łagiewnickim klasztorze w ramach akcji Noc Cracovia Sacra, dała wszystkim zwiedzającym piękny obraz życia Bożym Miłosierdziem, szczególnie interesujący jako świadectwo budowania przez Faustynę duchowych relacji z bliskimi – siostrami z jej zgromadzenia, przełożonymi, duchowymi kierownikami, rodziną.
Omodlony-polecony
Listy Faustyny Kowalskiej, dzięki inicjatywie Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia udostępnione zwiedzającym w specjalnych gablotach, przyciągały swoją duchową treścią, ale są również wzruszającym, materialnym świadectwem życia poświęconego Bogu. Widać w nich człowieka, w którym duch zatriumfował nad ciałem. Faustyna często wyznaje, że brak jej sił (widać to w coraz chwiejniejszym, coraz bardziej nieczytelnym piśmie chorej), ale mimo to jest zdolna, dzięki łasce Bożej, wypełnić do końca swoje powołanie. Przyznaje, że nie umie tak się wysłowić i sformułować myśli, jakby tego pragnęła, jej ortografia pozostawia wiele do życzenia – ale wszystko to w czasie lektury przyniszczonych kart z listami nie ma żadnego znaczenia. W korespondencji siostry Faustyny widzimy, w jaki sposób żyła powierzonym jej objawieniem, również w przyjaźni z osobami, z którymi korespondowała, którym powierzała swoje uczucia, myśli, często prosząc o radę i modlitwę. Listy te – traktujące o dziele Bożego Miłosierdzia, będące świadectwem rozterek i radości duchowego życia Faustyny – pokazują też jej relacje z najbliższymi duchowo osobami. Czy trudno jest przyjaźnić się i korespondować ze świętą?
Przyjaźń scementowana Bogiem
Korespondencja siostry Faustyny z bliskimi, zakonnicami pokazuje, czym jest przywiązanie, u źródeł którego stoi Bóg oraz czym jest przyjaźń, której On pobłogosławił. Okazuje się trwała, silna i udoskonalająca przyjaciół, nawet jeżeli są od siebie oddaleni i rzadko mogą się kontaktować. List z dnia 26 sierpnia 1934 roku do siostry Ludwiny Gadziny, która była świadkiem w czasie procesu informacyjnego Faustyny, rozpoczyna się następująco: „Przepraszam bardzo, że tak długo milczałam i nic nie piszę do Siostry, ale przecież dusze nasze są złączone w najsłodszym Sercu Jezusa. Z jednego źródła czerpiemy siłę, moc i odwagę do codziennej walki, a więc nie jesteśmy daleko od siebie”. Od razu można wyczuć, że nie jest to kurtuazyjne sformułowanie, pomagające nawiązać kontakt po dłuższym milczeniu i łagodzące wyrzuty sumienia. Faustyna może żałuje, że nie napisała wcześniej, że wyrazem łączącego je uczucia nie stał się kolejny list, ale w jej sercu nie ma chłodu, dystansu, zapomnienia. Miarą bliskości między osobami staje się bliskość każdej z nich z Jezusem, któremu służą i którego kochają.
Podobny ton odnajdujemy również w liście do siostry Justyny Gołofit, której Faustyna wyznaje: „Cieszę się, gdy sobie wspomnę, że to uczucie czystej przyjaźni, jakie się zawiązało w nowicjacie między nami, przetrwało aż dotąd, jest [to] znak, że między nami Jezus był łącznikiem”. Idea przyjaźni zyskuje tu obrazowe wyjaśnienie w wizji ludzi połączonych nie bezpośrednio ze sobą (co, jak wielokrotnie podkreśla Faustyna w „Dzienniczku”, rodzi duchowe zagrożenia i grozi takim przywiązaniem do drugiej osoby, które nie służy dobru), ale najpierw z Jezusem – łącznikiem. Jako do przyjaciela Faustyna zwraca się również w liście do swojego duchowego kierownika, ks. Michała Sopoćki, dziękując mu za szczerość we wskazywaniu jej tych obszarów duchowości, które wymagają jeszcze pracy nad sobą. W odpowiedzi na list, w którym ks. Sopoćko przestrzega swoją podopieczną, że zapał do działania może jeszcze wynikać z ukrytej i koniecznej do powściągnięcia miłości własnej, przyszła święta pisze: „Dziękuję bardzo za te uwagi, staram się w czyn je wprowadzić. Takiego szczerego przyjaciela rzadko się znajduje, który wszystko mówi wyraźnie i otwarcie. Szczególnie mi drogi jest ten ostatni list".