Cały świat jest tam w tych dniach zwrócony, bo Maryja, mówiąc przed 100 laty do trójki małych dzieci, zwracała się jednocześnie do całego świata, aby się nawrócił i dzięki temu nawróceniu uniknął katastrofy.
Razem z papieżem Franciszkiem jedziemy do Fatimy. Oczywiście on nie wyjeżdża , tak jak my, ze Szczecina, ale z Rzymu i nie jedzie, ale leci samolotem. My też polecimy, dojechawszy do Berlina autokarem. Wszyscy zaś skądkolwiek byśmy nie byli, kierujemy się do Maryi. Cały świat jest tam w tych dniach zwrócony, bo Maryja, mówiąc przed 100 laty do trójki małych dzieci, zwracała się jednocześnie do całego świata, aby się nawrócił i dzięki temu nawróceniu uniknął katastrofy. Brzmi to trochę obciachowo, by zbyt pobożnie i nie pomogą tłumaczenia, ze nasz świat jest na rozdrożu i przeżywa globalny kryzys.
Nasza cywilizacja w sposób widoczny sypie się na wszystkich frontach, co często porównywane jest z czasem pierwszej ewangelizacji, kiedy zaczynał być widoczny kryzys cywilizacji rzymskiej, widziany jako kryzys całego świata antycznego. Mnożyły się podziały polityczne, spory i walki i jednocześnie rósł napór barbarzyńców na granice cesarstwa rzymskiego. Rzymianom natomiast zaczęło brakować ducha rycerskiego, pogłębiał się kryzys rodziny i kryzys wychowania obywatelskiego. Coraz bardziej oddawano się światowym uciechom, lekceważąc dobro publiczne, traktując je jako służebne, to znaczy okazję dla powiększenia zasobu dóbr osobistych i zdobycia większych możliwości w dziedzinie uatrakcyjnienia sobie życia prywatnego.
Można by tutaj pokusić się o paralelę do naszego życia, ale nie lubimy aluzji do kryzysu świata w którym żyjemy. Boimy się pewnie, że przy tej okazji możemy utracić zaufanie do postępu i do nowoczesności. Lepiej się trzymać zasady „myślenia pozytywnego” i w imię tej zasady udajemy, że wszystko jest w najlepszym porządku, bo jeszcze dzisiaj jemy, pijemy i nie walą się nam nasze domy na głowy. Już coś takiego kiedyś przeżyłem , na Bliskim Wschodzie, przed inwazją „sojuszników” na Irak i przed „wiosną arabską” w Syrii. Wiem, że ignorowanie zagrożeń to nie jest żadna mądra odpowiedź. Potrzebujemy osobistego i społecznego nawrócenia, a nasz świat potrzebuje kapitalnego remontu. W Chrystusie nasza nadzieja. Znów zabrzmiało to jak mało wiarygodny, okazjonalnie poprawny slogan religijny, możliwy do wypowiedzenia w kontekście pielgrzymki, ale nie w żadnym innym kontekście, a nie daj Boże, gdyby to miał być kontekst polityczny. Tam w sposób jednoznaczny byłby uważany przez niemal wszystkich za kulturowy obciach o zapędach fundamentalistycznych.
Nie jest to żadne abstrakcyjne gdybanie z mojej strony. Tak przecież się stało ze słynnym obciachem sejmowym, związanym z uczczeniem stuletniej rocznicy religijnych objawień Matki Boskiej w Fatimie. Uchwała Sejmu, upamiętniająca te wydarzenia, które bynajmniej nie były jakimś ulotnym tylko epizodem, który pojawił się i zniknął, ale w ciągu stu lat, które po nich nastąpiły, cały czas istniały i rozwijały się w przestrzeni duchowej milionów ludzi na całym świecie, została uznana u nas za narodowy obciach. Nawet przedstawiciele hierarchicznego Kościoła, nie bacząc na prawny rozdział państwa i Kościoła, krytykowały Sejm za tę uchwałę, tłumacząc głośno temu organowi demokratycznej władzy w naszym państwie, że nie ma o do tego prawa, aby tak postępować. Szokujące to zaiste postawa i bardzo niebezpieczna dla Kościoła. Bardzo jest ona natomiast na rękę politycznemu lobby domagającemu się laicyzacji przestrzeni życia publicznego. Pewnie to lobby sobie przypomni i powoła się przy innej okazji na tę deklarację samoograniczenia kompetencji Kościoła.
Jest to tym bardziej przykre, że niezależnie od wszelkich werbalnych sformułowań, chodziło w zasadzie o obciach polegający na pobożności posłów sejmowych i stąd już blisko do stwierdzenia, że obciachem są również krzyże, inwokacje mające charakter religijny w stylu „tak mi dopomóż Bóg”, zapraszania papieża, lekcje religii i w ogóle, wszystko co tyczy się Kościoła i religii, chociaż trzeba przy tej okazji powiedzieć, że prawdę mówiąc nie odnosi się to bynajmniej do każdej religii, bo korzystanie z insygniów innej religii uważane może być, według kryteriów mody europejskiej, za chwalebny akt otwartości kulturowej, którą ze wszech miar i ze wszystkich sił należy popierać.
Paradoksalnie jednak, ta właśnie krytyka odtwarza, w sposób niezamierzony, dynamikę zdarzeń, które miały miejsce dokładnie przed stu laty i w sposób zupełnie niezamierzony, albo raczej wbrew jej intencji, nadano tej uchwale szczególną pieczęć wiarygodności. Jak wiadomo, wydarzenia fatimskie, w oczach wielu, szczególnie zaś tych sfer które mieniły się być oficjalne i oświecone, a zarazem i autorytatywne, były zwyczajną, absurdalną awanturą, wywołaną żałosną maskaradą małych dzieci, które z uporem trwały przy swoich „wizjach”. Nie widziały te instancje i sfery innego rozwiązania jak ostre potraktowanie niesfornych dzieci i publiczne szyderstwa ze starszych którzy ulegli religijnej psychozie.
Dzięki tej dziwnej paraleli, wiedząc, że to jest oczywisty obciach, jestem tym bardziej motywowany, aby wziąć udział w pielgrzymce do Fatimy, mimo, że nie lubuję się w wielkich uroczystościach, gdzie gromadzą się tysięczne tłumy. Wierzę, że nie chodzi w nich o patos słów i pompatycznych gestów, ale że będzie tam miejsce na SPOTKANIE, ważne nie tylko dla mnie i nie tylko w sferze prywatnej, ale ważne dla ŚWIATA.