- Moment śmierci jest niełatwy w sensie duchowym i czysto ludzkim. Potrzebujemy Tej, która by nas przeprowadziła przez ten moment. O taką śmierć trzeba się modlić, ale na taką śmierć trzeba zapracowywać swoim życiem. I trzeba być na to przejście gotowym - mówił kard. Kazimierz Nycz, nakładając korony na wizerunek Maryi w kościele seminaryjnym.
Czciciele Matki Bożej Dobrej Śmierci szczelnie wypełnili wnętrze kościoła pokarmelickiego na Krakowskim Przedmieściu. Czczony od 350 lat w tym miejscu wizerunek Matki Bożej, w swojej kopii wykonanej ćwierć wieku temu otrzymał złote korony, wysadzane cennymi klejnotami.
- Zakładając na głowy Maryi i Jezusa królewskie korony, chcemy wyznać, że Maryja jest obok wielu tytułów, które posiada, także Królową Świata, Kościoła, a my mówimy: także Polski - mówił kard. Kazimierz Nycz, który po homilii nałożył cenne korony na głowy Maryi i Jezusa.
- „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony owoc Twojego łona” - tymi słowami przywitał ją anioł Gabriel zwiastując jej zamiar Boga, który przygotował ją przez przywilej Niepokalanego Poczęcia, by była matką Jezusa Chrystusa. Szczególnie wybrana, pełna łaski, jak powie anioł i my wszyscy codziennie, odmawiając modlitwę „Zdrowaś Maryjo”, uczy nas, w jaki sposób pochylić głowę i przyjąć niepojęte rzeczy, usłyszane od posłańca Bożego. Ona dojrzale powiedziała swoje „fiat”. Nie mogło być inaczej, bo Ta która stała się matką wcielonego Słowa i dała Chrystusowi ziemskie ciało, była i jest matką jego nowego ciała mistycznego, Kościoła - mówił metropolita warszawski w homilii podkreślając, że jako słabi ludzie potrzebujemy znaków przypominających o obecności Maryi.
Drogocenne korony przed nałożeniem na wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem Tomasz Gołąb /Foto Gość - To dlatego każda ziemska matka na wieczorny pacierz prowadzi dzieci do obrazu Maryi. Nie inaczej jest także tutaj, w tym kościele, gdzie od ponad 300 lat ludzie klękają w ciszy, modląc się przed obrazem Matki Bożej Patronki Dobrej Śmierci. Gdy patrzymy na ten obraz, prawa ręka Maryi oddalona jest od szat, gotowa przyjąć każdego, kto chce się zmieścić w jej objęcia, by zostać nakierowanym na Chrystusa, Jej Syna, a naszego Zbawiciela. To jest istota dobrej śmierci: być przyjętym przez Chrystusa w domu naszego Ojca w niebie. Ten obraz jest znakiem. Przychodzimy do niego, bo wierzymy, że śmierć jest częścią życia, które będzie trwać u Boga. Moment śmierci jest niełatwy w sensie duchowym i czysto ludzkim. Potrzebujemy Tej, która by nas przeprowadziła przez ten moment. O taką śmierć trzeba się modlić, ale na taką śmierć trzeba zapracowywać swoim życiem. I trzeba być na to gotowym na to przejście - tłumaczył kardynał Nycz, dziękując za szczególną troskę o ciągłość i rozwój kultu od lat 70. ubiegłego wieku ks. prałatowi Wiesławowi Kądzieli. Od 1991 r. każdego 22 dnia miesiąca w kościele seminaryjnym odprawiana jest Msza św. wotywna o Matce Bożej Dobrej Śmierci.
Msza św. koncelebrowana przez blisko stu kapłanów miała niezwykłą oprawę muzyczną, w postaci wykonania Mszy Koronacyjnej Wolfganga Amadeusza Mozarta przez orkiestrę, chór i solistów Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina pod dyrekcją ks. Piotra Markisza.