– To jest szalone misterium miłosierdzia Boga: porzuca to, co Mu się należy i przychodzi po nas, żeby z nami być – powiedział abp Adrian Galbas w homilii podczas Mszy sprawowanej w Uroczystość Narodzenia Pańskiego w Katedrze Chrystusa Króla w Katowicach.
W homilii Metropolita Katowicki podkreślił, że „Kościół, ze szczególnym zapałem i emocją głosi wesołą i miłą Nowinę, która streszcza się w słowach anioła do pasterzy usłyszanych minionej nocy: ‘oto zwiastuję Wam radość wielką, dziś w mieście Dawida narodził się Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan’”.
Zaznaczył, że „w Bożym Narodzeniu, Boże Miłosierdzie stało się Ciałem”. – Możemy je oglądać, możemy je słyszeć, możemy je szczególnie intensywnie doświadczać (…). To właśnie jest szalone misterium miłosierdzia Boga: porzuca to, co Mu się należy, porzuca Swoją chwałę (…) i przychodzi po nas, żeby z nami być i żeby nas do nieba wprowadzić – powiedział.
Przywołując Prolog Ewangelii św. Jana o „Słowie, które stało się Ciałem” stwierdził że jest to jeden z najświętszych, najpiękniejszych i najgłębszych tekstów w całej Biblii”. – „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”, a dosłownie: „i rozbiło wśród nas swój namiot”. Nam namiot kojarzy się dzisiaj raczej z biwakiem. Ale dla ludów biblijnych, wędrowniczych i koczowniczych miał znaczenie zupełnie inne. Głębokie, niemal mistyczne. Bo namiot burzy podziały. Do kogoś, kto mieszka w namiocie jest bardzo łatwy dostęp, nie ma żadnych ogrodzeń i ograniczeń. Nie ma murów, nie ma barier i nie ma przeszkód. I taki stał się Bóg w Jezusie Chrystusie. Takie jest miłosierdzie Boże. Dostępne dla wszystkich – wyjaśniał Metropolita Katowicki.
Zwrócił też uwagę na ten fragment Prologu, w którym mowa jest o przyjęciu Słowa: „Tym, którzy je przyjęli dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi”. – Bóg nie zabiera nam naszych życiowych trudności, nie spłaszcza piętrzących się przed nami problemów, nie uspokaja wiatru trudnych, przeciwnych zdarzeń, nie zabiera codziennego zmęczenia, nic z tego nie robi: ale robi coś znacznie ważniejszego i większego: tym, którzy Mu się powierzają daję siłę, by, mimo trudności, szli dalej. Ku ostatecznej mecie – skomentował odwołując się do osobistych doświadczeń.
Podkreślił, że przyniesione przez Chrystusa zbawienie nikogo nie pomija. – Chrystus przychodzi do wszystkich: świętych i do świątobliwych, do pobożnych i do porządnych, do modlących się i do uczęszczających, do tych, co są blisko i bardzo blisko. Ale przychodzi też do tych, co są znacznie dalej. Do niewierzących i niedowierzających, do rozwiedzionych, co się na nowo związali i do rodziców dzieci z in vitro, do par spod jednego dachu, do hetero, do trans i do homo, do alkoholików anonimowych i jawnych, do umęczonych szwindlami, do tych, co zdradzili i do tych, co zawiedli – stwierdził abp Galbas. Od razu jednak zastrzegł, że nie oznacza to wcale akceptacji grzechu. – Chrystus nie mówi każdemu, że żyje dobrze, nie przyklepuje i nie aprobuje ludzkiego grzechu, ale też nikogo nie skreśla. Czeka, aż każdy Go w końcu zauważy i przyjmie – wyjaśnił.
Komentując podziały w społeczeństwie polskim wskazał na pierwszeństwo wiary, wynikającej z przyjęcia sakramentu chrztu, w życiu społeczno-politycznym: „obyśmy my, ludzie którzy przyjęli chrzest, naprawdę nim żyli i by on – przed partyjnymi celami – ustalał zasady naszego życia, tak osobistego, jak i społecznego”. Zaapelował również, by ani w Kościele ani w rodzinie nikim nie gardzić: „jeśli idziesz do Boga nieco inną drogą do niż ja, idź nią, ale i mnie pozwól iść moją, skoro pozwala na nią Kościół, który jest powszechny i synodalny”.
Zachęcił też do czynnego miłosierdzia, dostrzegając w nim – w myśl encykliki „Dives in Misericordia” św. Jana Pawła II – „dowartościowywanie, podnoszenie w górę, wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i w człowieku”. – Próbujmy podnosić w górę, nie dołować i nie skreślać – powiedział abp Galbas.
Na zakończenie homilii zwrócił się do uczestników liturgii z prośbą będącą jednocześnie życzeniem: „Bądźmy z Nim, skoro On chce być z nami. Słuchajmy Go uważniej, kochajmy więcej, klękajmy przed Nim częściej (…). Niech nasze życie będzie bardziej ludzkie, niech nasz świat będzie bardziej ludzki. Bo skoro Bóg stał się człowiekiem, to przecież warto być człowiekiem, warto być z człowiekiem i warto być ludzkim”.
Ks. Rafał Skitek /Radio eM