107,6 FM

Czego nie rozumiesz?

Potrzeba wielkiej pokory, żeby powstrzymać emocje i powiedzieć sobie: „a może to ja czegoś po prostu nie rozumiem?”.

J 20, 1-9

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono».

Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka.

Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.

 

Nasze życie niezwykle często składa się z zaskoczeń. Zwłaszcza wówczas, gdy widząc jakieś zjawisko, interpretujemy je w jedyny wytłumaczalny dla nas sposób i nie mamy pojęcia, że mogło być zupełnie inaczej. „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono” – w tych słowach Marii Magdaleny są co najmniej dwie pomyłki. Pierwsza – że Jezusa z grobu zabrano. Druga – że gdzieś Go położono. Maria Magdalena jak każdy człowiek dokonuje interpretacji – jedynej jak dla niej możliwej – faktu, że ciała Jezusa nie znalazła w grobie. Ten sam fragment ewangelii zakłada, że uczniowie nie rozumieli „dotąd” co znaczy „powstać z martwych”, więc całość jest bardzo spójna – trudno od Marii Magdaleny wymagać, żeby inaczej interpretowała tę zaskakującą sytuację braku ciała zmarłego w grobie. Dla niej to oczywiste: ktoś go zabrał. Ktoś go położył gdzieś indziej.
Ileż to razy w życiu łapiemy się na popełnionym błędzie w interpretowaniu zdarzeń, które się nam przytrafiły. Rozstania zakochanych, bunt nastoletnich dzieci, krzywe spojrzenie męża albo żony, brak entuzjazmu i aprobaty proboszcza, szef, który zdaje się nas karać milczeniem. Każdy z nas to robi. Po czasie okazuje się, że nie była to właściwa interpretacja, że niepotrzebnie zszargaliśmy sobie nerwy, że niesłusznie posądziliśmy bliźniego. Potrzeba wielkiej pokory, żeby powstrzymać emocje i powiedzieć sobie: „a może to ja czegoś po prostu nie rozumiem?”. Taka postawa może prowadzić do osiągnięcia wewnętrznego pokoju. A i do duchowego wzrostu. Niech ta Wielkanoc i scena z Marią Magdaleną z Janowej Ewangelii będzie dla nas nie tylko okazją do zadumy. Ale i do bardziej zdystansowanego podchodzenia do własnych odruchów.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..