„Droga mamo, znalazłam Tego, którego kocha moje serce. Chcę Go trzymać i nigdy nie pozwolić mu odejść. Twoja Emma.”
„Droga mamo, znalazłam Tego, którego kocha moje serce. Chcę Go trzymać i nigdy nie pozwolić mu odejść. Twoja Emma.” Tymi słowami nakreślonymi w 1936 roku, ta młoda, 22-letnia wówczas kobieta, zamknęła dotychczasowy rozdział w swoim życiu i zaczęła nowy. Nie wyszła jednak za mąż, tylko złożyła śluby we wspólnocie Sióstr Miłosierdzia. Swoją zakonną posługę rozpoczyna od pracy w szpitalu. Jej życie toczy się właściwie między kaplicą, a salą z chorymi. Robi wszystkie kursy z zakresu ich pielęgnacji i ma prawo myśleć, że jej powołaniem jest służenie z miłością Chrystusowi w swoich rodakach. Tymczasem jednak świat ogarnia wojenna pożoga, a Emmie, czy właściwie wtedy już siostrze Marii Eutymii Üffing, powierza się medyczną opiekę nad wojennymi jeńcami. A więc już nie rodacy lecz wrogowie wymagają odtąd jej ofiarnej miłości. „Świadectwo życia tej kobiety stało się dla nas pieśnią nadziei w środku wojny” – napisał po latach jeden ze świadków tamtych wydarzeń. Tak, w osobie siostry Marii Eutymii Üffing miłość do Chrystusa zwyciężyła powszechnie panującą wówczas w III Rzeszy znieczulicę i nienawiść. Zwyciężyła w stopniu heroicznym, dlatego wspominamy ją jako błogosławioną. Ona sama, zanim umarła 9 września 1955 roku, na raka jelita grubego ujęła to prościej. „Bóg potrzebował mnie, abym była promieniem słońca, który rozjaśnia każdy dzień".