Chcesz głosić Dobrą Nowinę? A może tylko się dobrze modlić?
Chcesz głosić Dobrą Nowinę? A może tylko się dobrze modlić? Czytaj dobrych pisarzy. Najlepiej tych, których imiona zaczynają się na literkę 'ś'. Św. Augustyna, św. Bernarda i tak dalej. Celnie i z poczuciem humoru, prawda? A to słowa świętego kapłana, Filipa Nereusza. Powiedziane prosto i bez zadęcia. Z uśmiechem na twarzy i figlarnym błyskiem w oku. I ta niekłamana radość oraz otwartość udzielała się słuchającym. Była wręcz zaraźliwa, gdy bowiem 26 maja 1595 nasz patron, który całe swoje życie związał z Rzymem umiera, to mieszkańcy Wiecznego Miasta pytani o niego zgodnie odpowiadają: szkoda, że odszedł - rozjaśniał nasze ulice i domy swoim uśmiechem. Sprawiał wrażenie człowieka bezwzględnie szczęśliwego. Miał poczucie humoru. Potrafił jednać sobie ludzi. To najpiękniejsza laudacja na jego cześć. Z dokumentów historycznych wiemy, że ks. Filip Nereusz część tej popularności zawdzięczał swojej miłej powierzchowności i osobistemu urokowi. Ale z tych samych zapisków wiemy także, że prawdziwym i niewyczerpanym źródłem jego uśmiechu była realnie doświadczana miłość Chrystusa, który objawiał mu się na modlitwie i uczył dystansu do samego siebie oraz słuchania innych. Cenne rady, które św. Filip Nereusz przekuł w rewolucyjną jak na XVI wiek ideę oratoriów – przestrzeni spotkań, rozmów i wspólnej modlitwy duchownych i świeckich. Bo – jak mawiał - "duszą reformy jest reforma duszy".